Rozdział 71

104 3 0
                                    

Pov: Ricardo

Właśnie wychodzimy z parku trampolin. Było mega fajnie. Świetnie się bawiliśmy. Wskakiwalismy do basenów z miękimi kostkami, biegaliśmy po tych trampolinach i rzucaliśmy piłkami do kosza.

-Ej... Ricc psyttt...-szepcze do mnie jak się okazało Aitor.

-Co

-Jacie, spokojnie... No więc Arion postanowił, że dziś w nocy będziemy morsować

-CO?!

-Cicho bądź bo nas nauczyciele usłyszą...

-Wy nie zartowaliscie...

-No a co ty sobie myślałeś. Ogólnie to Gabi się zgodził, a Victora jakoś przekonamy. Chociaż on pewnie nie puści samego Sherwind'a bo się utopi... To jak? Jedziesz z nami?

Muszę się zgodzić. Nie mam wyjścia. Jak nie pojadę to będą mi to wypominać do końca życia.

-Chyba nie mam wyjścia...

-No i świetnie! Piąteczka!

Wystawia rękę żebym przybił mu piątkę. Przewracam oczami, ale przybijam. Chłopak się uśmiecha i biegnie do Ariona i Victora.

Czyli co? Mamy dziś w nocy iść na plażę i kurde morsować? Ja w życiu tego nie zrobię. Przecież ktoś musi ich ratować jakby się topili. Pewnie to będę ja i Victor. Może Gabi jeśli zostało mu trochę szarych komórek.

Mam wrażenie, że jak przebywam z tymi ludźmi to mi IQ spada. Albo to tylko takie wrażenie?

Mam nadzieję.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ta daa. Bayoo<33

200 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz