Rozdział 31

104 6 0
                                    

Pov: Ricardo

Powoli zaczyna się ściemniać. A my w połowie drogi nie jesteśmy. Victor miał chyba dość Ariona bo jak znowu zaczął na coś narzekać to go po prostu upuścił. Nic Sherwind'owi się nie stało jak coś. Istna komedia. Na dodatek Kalina wykradła nam nasze numery telefonu i wysłała mi chyba z milion zdjęć z tego jak ogląda inazume.

-AITORRRR, to kiedy nam tą pizze zamawiasz?-pyta brunet.

-Wtedy kiedy Victor założy jakieś białe ubranie, czyli nigdy

-ALE OBIECALES

-TO VICTOR OBIECAŁ

-Ja z nimi nie wytrzymam... Przecież mnie już głową boli od tych wrzasków...-szepcze do mnie Garcia.

-Rellujesz Gabi

-Wiem... Ej mam pomysł... Jak wrócimy do hostelu i wszyscy pójdą spać to pójdziemy pozwiedzać miasto... Co ty na to?

Trochę niebezpieczny ten pomysł, ale raz się żyje.

-Emm... Niech będzie, ale nie za długo

-Oczywiście, tyle ile będziesz chciał

Już nie odpowiadam tylko się uśmiecham. Dalej idziemy sobie w ciszy przysłuchując się wrzaskom reszty.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krótki, ale jest.
Bayoo<33

163 słowa

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz