Rozdział 121

141 4 0
                                    

Wpadać na rozdział 119
Bayyoo

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov: Gabriel

Wreszcie udało nam się uciec z domu biało włosego. Chciał jescze tego biednego Riccardo u siebie przetrzymać, ale ja się uparłem, że wracamy. W ten sposób jesteśmy prawie pod moim domem.

Wchodzimy do mojego domu.

-Głodny jesteś czy coś?-pytam.

-Nie

-Na pewno?

-Na pewno

Idziemy na górę do mojego pokoju. Przepuszczam Riccardo w drzwiach i wchodzimy. Siadam na łóżku I gestem dłoni wskazuję aby szatyn zrobił to samo. Po chwili di rigo siada koło mnie.

-To co robimy?

-Nie wiem... Zmęczony jestem...-odpowiada mi Riccardo i kładzie się na boku przy okazji przytulając kołdrę.

-Noo Ricc... Czy ty dalej jesteś obrażony

-Nie

-To czemu ze mną nie rozmawiasz?

-ZMĘCZONY JESTEM

-Ała moje uszy... Dobra już kumam... Ej suń dupe. Gdzie ja niby mam spać?! NO RICCARDOOO

-Cicho ja tu śpię... A ty? Nie wiem znajdź sobie coś. Albo kogoś. Na przykład takiego Aitora. Będzie git chyba

-CZY TY BEDZIESZ MI TO WYPOMINAŁ DO KONCA ZYCIA?!

-Nie no co ty... Jescze w niebie będę Ci to wypominał.

-Jeśli w ogóle do nieba pójdziemy

-Racja

-Ej... Słyszałeś, że ponoć...

W tan oto sposób nawiązała się konwersacja która trwała jescze godziny.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bayoo<33

200 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz