Rozdział 87

88 4 5
                                    

Pov: Olivier

Jesteśmy już po koncercie. Właśnie wszyscy wracamy sobie chodnikiem do hostelu. Było zaczepiście na koncercie. Co z tego, że jest już 22⁰⁰ i powinniśmy już dawno być w hostelu. W życiu bym nie pomyślał, że będę słyszał jego muzykę na żywo... A tu proszę. Nawet udało mi się z Kaliną zatańczyć hehe.

-Ej ty

Odwracam się w stronę źródła dźwięku. Okazało się, że to wspomniana już wcześniej dziewczyna.

-Hm?

-Podasz messa?

Zamurowało mnie. Czy ona mnie prosi o messengera? To się nie dzieje.

-No halo

-A, tak, oczywiście-biorę od niej telefon i wpisuje moje imię i nazwisko. Dodaję siebie, a później od razu ze swojego telefonu ją akceptuje.

-Dzięki-mówi, przy okazji posyła mi lekki uśmiech. Od razu go odwzajemniam.

-Nie ma za co

Idziemy dalej. Nagle sobie coś przypominam. Jak się jeszcze nie zaczął koncert to podbiła do nas Kalina. Ona już znała resztę bo spytała Riccardo i Gabiego czy są wreszcie razem. To samo pytanie zadała Arionowi i Victorowi. Najlepsze jest to, że nie odpowiedzieli. Phi, a nawet di rigo się zarumienił. To co powiedział Cazador na początku naszej znajomości nabiera sensu... Powiedział, że mam do nich nie zarywać bo każdy jest zajęty, jak coś. W jakie ja się towarzystwo wpakowałem...

-Ooo już nasz hostel, musimy lecieć-oznajmia wysoka brunetka, zapewne jedna z przyjaciółek Kaliny.

-Rzeczywiście... Jak to szybko minęło! My musimy lecieć. Papa!

Blondynka szybko wszystkich przytula. Kiedy odchodzi jeszcze raz się obraca w naszą stronę. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Aż mi serce stanęło.

W ten oto sposób wracaliśmy sami do hostelu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Macie to coś. Bayoo<33

264 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz