Rozdział 67

104 2 2
                                    

Pov: Gabriel

Kiedy sobie tak graliśmy nie zwracaliśmy uwagi na czas.

-Ej Gabis, która jest godzina?

Podchodzę do mojego ledwo żyjącego samsunga i patrzę na godzinę. Odebrało mi dech w piersiach. JAKIM CUDEM JEST 3 W NOCY?!

-Co się tak japisz na ten telefon, nie może być tak źle-mowi di rigo, ale kiedy również spogląda na godzinę robi taką samą minę jaką ja mam.

-Jakim cudem...

-DOBRA KIJ UCIEKAMY STĄD

Zrywamy się, łapiemy nasze rzeczy, gasimy świtało i próbujemy cicho wejść po schodach. Okej jest git. Jeszcze... pierwsze i drugie piętro...

Kiedy jesteśmy na parterze zapalają się światła. Od razu chowam się za szatyna. On się zaczyna śmiać. No co.

-To się samo zapala, to jest na ruch-mówi półszeptem.

-Aaaaa heheh, no to słabo troche

-Nooo musimy się starać aby nikogo nie obudzić tym światłem

-To robimy speed run

-Nie wiem czy to dobry pomysł...

-Szybko przebiegniemy, wtedy jak ktoś wyjrzy to nas już nie będzie. A komu by się chciało za nami biec?

-Babie od japońskiego

-No to na nią musimy uważać-podsumowuje moją wypowiedź.

-No to letymy

Zaczynamy speed run.

Pierwszy piętro.

Drugie piętro.

Wpadamy na drzwi. Otwieramy je i zamykamy. Kurna mać nic nie widać. Dobra kij z chłopakami palimy światło. Na chwilę nas oślepiło.

Chwila... to nie nasz pokój. Zerkam na Riccarda. On się patrzy na mnie. Obydwoje spoglądamy na łóżko. A tam... SZATAN OD JAPOŃSKIEGO. JAPIERPAPIER W CO MYSMY SIE WPAKOWALI?!

Brunetka otwiera oczy. Rozglądam się i wbija swoje mordercze spojrzenie w nas. Szybko naciskam włącznik światła i światło gaśnie. Wybiegamy z pokoju jak poparzeni. No ta my nie mieliśmy numerku 32 tylko 30. No geniusze z nas po prostu.

Wchodzimy do pokoju i od razu przekręcamy zamek. Zapalam latarkę w telefonie. To nasz pokój.

Na szczęście.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ta daa. Bayoo<33

300 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz