Rozdział 20

124 8 0
                                    

Pov: Ricardo

-Arion wstawajjjj-mówie.

Ogólnie to Sherwind'a nie można obudzić. Już Victor szedł po łyżkę i garnek. Na szczęście nasz kochany Arion raczył się obudzić.

-Ciociu, jeszcze chwilę

-JAPIERPAPIER SHERWIND NIE JESTEM TWOJĄ CIOCIĄ, WSTAWAJ BO ZA DZIESIEC MINUT MAMY ZBIORKE NA DOLE!-wydarł się na niego Blade.

-COOO DLACZEGO MNIE NIE OBUDZILISCIE?!

-PRÓBOWALIŚMY GENIUSZU, ALE PO TYCH TWOICH CREEPY PASTACH Z ROBLOXA PÓŁ NOCY NIE SPAŁEŚ

-A to sory hehe

-Dobrze, że przez okno nie wyskoczył...-prycha Gabriel.

Czy on będzie mi to wypominać do końca życia?

-Coś mówiłeś Gabi?-pyta brunet.

-Nie...Nic, nic

-Co będziemy dziś robić w takim razie?-pyta Arion.

-Zwiedzać Poznań, pójdziemy jakiś kościół oglądać, następnie zobaczymy poznańskie koziołki, zjemy obiad i później mamy czas dla siebie-podaje mu cały plan dnia.

-Dzięki

Sherwind zaczyna szykować się do wyjścia w ekstremalnie szybkim tempie.

Kiedy jesteśmy gotowi schodzimy na dół na zbiórkę.

Polsko, nadchodzimy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za wszystkie gwiazdki. Lovki. Bayoo kochani<33

160 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz