Rozdział 110

96 4 1
                                    

Gotowy rozdział 109.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov: Arion

Obudziłem się. Rozejrzałem się po pokoju i dostałem zawału, bo nie wiedziałem gdzie aktualnie się znajduje. Na szczęście po chwili skapnąłem się gdzie jestem. Po prostu u Victora. No ta ja już zapomniałem, że wczoraj byliśmy na rowerach i nie chciało mi się do domu wracać... A o wspomnianym już wcześniej Blade'm, on leży koło mnie i wydaje mi się, że jeszcze śpi. Wstałem pierwszy od niego ezz. Biorę telefon do ręki i patrzę na godzinę. Jest... 10?! Co. No to mamy przedłużony weekend. Eh... To ja może tego emosa obudzę... Czemu? Bo dostane ochrzan jak go nie obudzę.

-Vicc! Wstajemy!-krzyczę przy okazji lekko nim trzęsąc.

-Co ty znowu ode mnie chcesz pasożycie?-mówi chłopak zaspanym głosem.

-Po pierwsze, jest po dziesiątej, po drugie, jak ty mnie nazwałeś?!

Zaczynam go nawalać poduszką.

-Dobra, weź się ogarnij... No AŁA! PRZESTAŃ SHERWIND KURNA MAĆ! PRZEPRASZAM

-Słucham?

-Przepraszam

-No i git-przysuwam się do granatowo włosego i go mocno przytulam. On mnie również.

Słodko.

-Dziękuję

-Za co?-pytam.

-Za to, że jesteś

Od razu robi mi się ciepło na sercu. No ja Cię nie mogę.

-Weź, bo ja już rycze

-Co? Czemu?

-To było zbyt wzruszające

-Oj Sherwind...

Po chwili Wstajemy z łóżka i szykujemy się na śniadanie które podobno Vlad już robi na dole. A jak jesteśmy akurat przy bracie mojego chłopaka, to mogę powiedzieć taką  ciekawostkę. Jak powiedzieliśmy mu, że jesteśmy razem to poryczał się ze szczęścia przy okazji mówiąc, że na to czekał odkąd nas pierwszy raz zobaczył. Wiem, bardzo interesujące.

Schodzimy na dół po schodach. Oczywiście nie miałem swoich ubrań, ponieważ nie przewidziałem, że będę tu nocował. Z tej oto przyczyny mam na sobie ubrania Victora.

Kiedy wchodzimy do kuchni widzimy Vlada. On na nasz widok od razu się uśmiecha.

-Witam moją ulubioną parę. Dziś na śniadanie naleśniki.

-Wow, Vlad nie wiedziałem, że gotujesz-mówię lekko zdziwiony.

-No... Jakoś tak wyszło... Hehe

Siadamy do stołu I zaczynamy jeść.

-Ej! Przecież to jest PRZEPYSZNE! NAUCZ MNIE JE ROBIĆ PROSZE

-Arion, ogarnij się trochę

-Ciebie nikt nie pytał

-Aha?

-Jesteście niemożliwi-podsumowuje naszą krótką wymianę zdań starszy z braci.

-Jeszcze jak🔥🔥🔥

-O to już nie pytam...

Jemy dalej.

-Ej...-zaczyna Vlad-wy czasem nie powinniście być w szkole?

-EJ RZECZYWISCIE

-No geniusze po prostu... Dobra trudno...

-Arion. Czemu nic mi nie powiedziałeś?! Myśmy w szkole teraz matmę mieli!

-Przecież ty nie lubisz matmy

-A no tak

Tak wyglądał nas dzisiejszy poranek. Polecam🔥🔥🔥

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czyżby wena?🔥 Bayoo<33

420 słów








Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz