Rozdział 8

174 9 10
                                    

Pov: Ricardo

Słyszę budzik. Otwieram oczy. To już dziś. Spoglądam na godzinę. Jest wpół do piątej. Trzeba wstać. Mamy zbiórkę o szóstej, więc muszę się szykować. Dlaczego jestem tak zmęczony? Uhm.

Jem sobie śniadanie(czytaj serek homogenizowany i herbata) i nagle słyszę dzwonek do drzwi. Nawet nie mogę zjeść spokojnie serka homogenizowanego i pooglądać tiktoka.

Wstaję od stołu i podchodzę do drzwi. Patrzę przez judasza a tam Arion, Victor, Aitor i Gabi. Otwieram im drzwi.

-Um cześć, co wy tu robicie?

-Jak to co? No przyszliśmy po ciebie, mieliśmy razem iść na zbiórkę-mówi Victor

Kompletnie o tym zapomniałem. Uhm dobra kij z tym.

-Ooo hehe jak zwykle zapomniałem...

-Ric ty to masz sklerozę-komentuje Garcia.

-Heh możliwe...Uhm muszę jeszcze iść na górę po walizkę i plecak...to zaraz wracam-oznajmiam.

-Idę z tobą-mówi Gabi.

-No spoko, a wy czekacie tu czy wchodzicie?

-Poczekamy tutaj-odpowiada Aitor.

-Okej

Lecimy z Gabim na górę do mnie do pokoju. Wchodzimy i szybko pakuję power bank'a i ładowarkę.

-Ooo Ric nie wiedziałem, że tak ładnie malujesz

Co. Nie, nie, nie mam nadzieję, że nie zobaczył mojich bazgrołów. Szybko się odwracam. Niestety, chłopak już trzyma w ręce moje "rysunki".

-ŁAAAA ODDAWAJ TO-normalnie rzucam się na Gabiego, ale ten szybko odskakuje, przez co wpadam na biurko.

-NIE MA MOWY

Zaczynamy szybką gonitwę po pokoju. Biegnę za różowo włosym. Okej, jedynym wyjściem jest wskoczyć na jego plecy. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Widać, że się tego nie spodziewał. Oczywiście nie pomyślałem, że może mnie nie udźwignąć przez co oboje leżymy na ziemi. Wsumie to ja leżę na Gabrielu.

-Oddasz to po dobroci?

-Umm no okej-chłopak oddaję mi kartki z moimi rysunkami.

Pewnie zastanawiacie się co było na tych rysunkach. Otóż, ja i Garcia. Pewnego dnia fest mi się nudziło i postanowiłem porysować. Wybrałem akurat zdjęcie moje i chłopaka. Nie wyszło najgorzej, ale wolałbym aby tego nie widział.

Nagle drzwi się otwierają i wchodzi Blade. Serio teraz?
Gabriel palnął buraka. Dlaczego? Dlatego, że nie zdążyłem z niego zejść.

-Eee jak coś to za dziesięć minut mamy zbiórkę...No...To ja już nie przeszkadzam-odparł Victor.

Szybko "zszedłem" z różowo włosego.

-BLADE! Ale tylko komuś powiesz to Cię udusze!-krzyczę.

Granatowo włosy posyła mi shiperski uśmiech i kiwa głową. Dobrze, że to akurat on wszedł...A nie na przykład Arion...Lepiej pomińmy to jakby się to skończyło...

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miał być dłuższy rozdział, ale jak zwykle nie miałam czasu... Przepraszam was. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie gwiazdki<33 Bayoo

414 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz