Rozdział 97

70 4 0
                                    

Pov: Ricardo

Jedziemy busem na lotnisko. Gabi chyba śpiący był, bo usnął w busie z głową na moim ramieniu. Słodko.

Ogólnie to rano wszyscy się prawie spóźniliśmy. Wszyscy w naszym pokoju sprzątali lub szukali różnych rzeczy. Z tego wszystkiego prawie zapomniałem telefonu. Na szczęście w porę mi się przypomniało. Aktualnie patrzę sobie na widok Warszawy za oknem. Mega mi się podobają te wysokie wieżowce. Zaczynam robić im ostatnie zdjęcia. Podczas pobytu tu zrobiłem więcej zdjęć niż w cały, zwykły rok.

Skip time

Idziemy tym rękawem do samolotu. Na sam samolot nie musieliśmy jakoś bardzo długo czekać.

Kiedy wsiadam na pokład dostaje flashbacki z tego jak dopiero tu leciałem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że będę z Gabim i poznam tylu wspaniałych ludzi. Pojechanie na tę podróż to była jedna z leprzych decyzji mojego życia.

Siadamy na swoje miejsca i zapinamy pasy. Po chwili samolot staruje. Letymyyy.
Spoglądam na chłopaków. Z tego co widzę to dalej najbardziej smutno jest Olivierowi. No wsumie tak, zostawia swój kraj. Mi też nie byłoby wesoło gdybym uciekał z kraju zostawiając Garcie. Rozumiem co czuje. Chyba.

Jesteśmy już wysoko w górze. No to do zobaczenia kiedyś Polsko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaraz będzie rozdział w dodatkach hyelm. Bayoo<33

200 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz