Rozdział 91

86 4 5
                                    

Pov: Gabriel

Wychodzimy z budynku i idziemy sam nie wiem gdzie. Taa... I do tego rano, jak chciałem wejść do kibla, to słyszałem jakby ktoś płakał. Wtedy rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem, że nie ma tylko Oliviera. No to powiedziałem, że czekam pod drzwiami. Chwilę później mi otworzył. Spytałem czy wszystko okej, on powiedział, że tak. No to dalej tematu nie ciągnąłem, bo wiem jak to jest.

-Co ty taki zamyślony Gabiśśś-nagle koło mnie respi się Riccardo.

-Ehh... Martwię się trochę o Oliviera...

-Co? Po co?

-Co po co?

-No po co się o niego martwisz? Nawet go dobrze nie znasz

-A co? Zazdrosny?

Zamilkł.

-To co się takiego wydarzyło, że sobie swoją piękną główkę tym zaprzątasz?

-No bo... Rano słyszałem, że chyba płakał... No a wiesz on ma taki charakter, że to do niego nie pasuje. Jak go spytałem o co chodzi to nie chciał mi powiedzieć

-Jak będzie chciał to powie, nic na siłę-podsumował-A teraz spędźmy ten nasz ostatni dzień w tym pięknym kraju!

Wsumie ma rację. Jak będzie Sullivan chciał to powie. Nic na siłę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sory za to coś... Mam plan wstawić książkę z ciekawostkami o mnie bo tak. Bayoo<33

200 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz