Rozdział 70

117 5 0
                                    

Pov: Gabriel

Jakby nie chciałem wbiec w to dziecko, okej? To był wypadek. Mam nadzieję, że nie powie swoim rodzicom... Ehh trudno. Co było to było.

Skaczemy sobie dalej. Czasami są takie ala przeszkody przez które można przeskakiwać. No i postanowiłem taką jedną przeskoczyć. Podczas przeskakiwania zobaczyłem, że po drugiej stronie leży Aitor z telefonem. No chyba żarty

Spadam na Cazadora.

Japierpapier.

-AAAAAAA GABRIEL TY KURNA DZBANIE!-wydziera się ten geniusz.

-TY IDIOTO! NIE LEZY SIE NA TRAMPOLINIE Z TELEFONEM I TO JESZCZE ZA PRZESZKODĄ! CIESZ SIĘ, ŻE TO JA NA CIEBIE SPADLEM A NIE JAKIS STARY DZIAD!

-No w sumie tak... Zawsze mogło być gorzej... Zawsze to mógł być Riccardo...

-Masz do mnie problem?!

-Nie, nie... Tak sobie do siebie gadam...

-No ja mam nadzieję

-EJEJEJEJ, POKAZE WAM MOJE SALTA!-krzyczy niebiesko włosy.

-Ty coś w ogóle umiesz?-pyta szatyn.

-W przeciwieństwie do ciebie to tak

-O ty dziadu

Cazador zaczyna nam pokazywać swoje salta. Pa, coś umie. Zrobił flip-flacka (idk jak się to pisze, ale to jest salto w tył z rękami) i back flipa.
No nieźle mu to wychodzi.

-I co?

-Mega

-No... ładnie...

-Mógłbyś udawać, że Ci się podoba di rigo-mówi Aitor.

-No przecież mówię, że ładnie

-Ta no

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dobranocka/Miłego dnia/Miłego popołudnia/wieczoru
Bayoo<33

215 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz