Rozdział 45

111 6 1
                                    

Pov: Ricardo

Podążam w stronę Cazadora. Chłopak cofa się i powoli schodzi mu ten uśmiech z twarzy. Jak on się tu znalazł w ogóle?!

Pov: Aitor

Di rigo idzie w moją stronę. W głowie wyobrażam sobie jeszcze sloł monszyn czy coś(orto specjalnie) Zaczynam się go trochę bać... Nagle wpadam na coś. A raczej na kogoś. Oczywiście oboje tracimy równowagę i upadamy na siebie. Mianowicie to ja na tego kogoś.

-Aauu RICCARDO KURNA MAĆ!-krzyczę.

Odwracam się w stronę jak się okazało dziewczyny na którą wpadłem. Typiarka podnosi się razem ze mną. Aktualnie siedzimy razem na posadzce. Dziewczyna posiada rude, kręcone włosy. Jej oczy są koloru... O KURNA JAKIE ZAJEFAJNE OCZY! Prawe oko ma jakby złote, a lewe ma niebieskie... Boże... Jakie piękne... Ma jeszcze parę piegów na nosie co dodaje jej uroku.

-Hej nic Ci nie jest?-pyta mnie.

-Eeee co? Nie nic mi nie jest, czemu pytasz?

-Bo wpadłeś na mnie i wpatrywałeś się we mnie z 20 sekund?

O kurna. No to wpadłem.

-Bo fajne oczy masz

-Hehe dzięki

-Bo ciągle kocham, kocham czarne oczy twe
Gdziekolwiek jestem, wszędzie widzę właśnie je
Twe czarne oczy, jak na niebie gwiazdy dwie
Urzekły mnie...-zaczynam śpiewać.

-Cazador ona nie ma czarnych oczów-mówi di rigo.

Patrzę na rudowłosą, a ona się śmieje. Jaka słodka.

-Coś czuję, że się polubimy. Daj messa

-Już, już

Wpisuje dziewczynie na telefonie mojego messengera. Od razu ją akceptuje. Ma na imię Amber. Ładnie. Amber Cazador. Chwila co?

-Chyba powinniśmy wstać Aitor...-zaczyna Amber.

-A no rzeczywiście

Wstajemy. Oczywiście wstałem pierwszy i podałem jej rękę jak na dżentelmena przystało.

-Jesteś tu sama czy z kimś?

-Sama

-A chciałabyś może zjeść ze mną pizze?

-Chętnie

Wygrałem życie. Będę wdzięczny Ricardo za to, że mnie na nią popchnął. Kij z Garcią mam Amber.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bayoo<33

300 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz