Rozdział 27

109 6 0
                                    

Pov: Ricardo

Do naszej Kaliny podbiegły jej przyjaciółki.

-KALINA ZYJ-ta wyższa już miała łzy w oczach.

-Przecież zyje-mówie wywracając oczami.

-Ty się nie odzywaj! Zajmij się swoim chłoptasiem!

Nawet one mnie z nim shipują?

-Zrób mu sztuczne oddychanie Ricardo-teraz natomiast odzywa się ta niższa.

-CZY KTOŚ POWIEDZIAŁ, ŻE RIC BĘDZIE ROBIŁ SZTUCZNE ODDYCHANIE GABRIELOWI?!-ni stąd, ni zowąd, Blondynka wraca do żywych.

-Co jest kurna..

-ZYJESZ TAK SIE O CIEBIE MARTWIŁAM...

Jakieś to koloryzowane, ale kij.  Gabi żyj kurde. Dobra dzwonię na karetkę. Już wyciągałem telefon i nagle Garcia się obudził. DZIĘKI BOGU.

-C...Co, się stało..?-pyta różowo włosy.

-Zemdlałeś. Pewnie przez to, że nic nie jadłeś...

Chłopak już nie odpowiada tylko się podnosimy i podążamy w stronę nieszczęsnego Action'a...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ile ta książka ma już rozdziałów, a nie ma nic prawie z takuran... eee kij.
Bayoo<33

143 słowa

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz