Rozdział 140

164 3 2
                                    

Gotowy rozdział 135.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov: Olivier

Czas upłynął bardzo miło. Graliśmy w uno, oglądaliśmy zdjęcia i filmy z Polski... Teraz wszyscy sobie siedzimy i ogladamy jakiś film.

Spojrzałem na zegar na telefonie. Jest idealnie dwudziesta druga. No to porą wracać. Rozglądam się po przyjaciołach. Riccardo przytula Garcie i patrzą coś na telefonie, a Victor i Arion prowadzą dyskusje z Aitorem.

-Dobra, chlopaki ja musze lecieć-oznajmiam przy okazji wstając.

-NO CO JUZ?!-lamentuje Cazador.

-Aitor puść go, musi lecieć do swojej dziewczyny-mówi z uśmiechem Gabi.

-Dokładnie-przytakuje.

-Eh, no niech Ci będzie... To Cię do drzwi przynajmniej odprowadzę

Chłopak również się podnosi, a ja żegnam się z resztą. Schodzimy na dół, zakładam buty i zarzucam bluzę bo widzę, że wieje wiatr.

-To dziękuję za zaproszenie

-Aj tam, nie ma za co

-To do zobaczenia

-Um... Olivier, poczekaj... Mam do ciebie prośbę. Bo ty mieszkasz z dziewczynami, co nie? Możesz powiedzieć Amber, że chcę z nią pogadać? Jeśli się zgodzi to powiedz, że jutro mam wolny dzień to może przyjść. Albo ja do niej. Jak woli

-Spoko, nie ma problemu. Przekażę jej

-Dzięki wielkie. To do zobaczenia

-Do zobaczenia

Po pożegnaniu odchodzę od budynku i kieruje się w stronę gospody.

Po kilku minutach już wchodzę do mieszkania.

-Wróciłem!

Cisza. 

Zapalam światło. Rozglądam się po salonie i nikogo nie ma. Oczywiście już mi zaczyna serce walić jak nienoramlne. Szybkim krokiem wchodzę do jednego z pokoi. Na łóżku widzę Kalinę z głową w poduszce. Oj, to nie wróży nic dobrego...

-Um... Kalina? Coś się stało?

Blondynka odwraca się w moją stronę i rzuca we mnie poduszką.

-RATUNKU BANDYTAA PORWIE MNIE ZARAZ!!!-krzyczy na całe gardło.

-KALINA TO JA OLIVIER!!!-przekrzykuje ją i zdejemuje kaptur z głowy, żeby było mnie lepiej widać.

Wyraz twarzy ciemnookiej łagodnieje. Dziewczyna wstaje z łóżka i się do mnie przytula. Zdezorientowany również ją przytulam i lekko głaszcze ją po plecach.

-Co się stało?-pytam łagodnie.

Ona łapie mnie za rękę i ciągnie na łóżko. Siadamy na nim oboje i blondynka przeciera oczy.

-No bo jak wróciłam to nie było reszty dziewczyn. Napisałam do nich, gdzie są to one, że poszły na zakupy. To ja spytałam czemu bezemnie, a one, że ja byłam zajęta tym swoim Olivierem i pomyślały, że ja bym nie chciała. Z tego powodu zrobiło mi się przykro... Wiem, wiem za bardzo się przejmuje...

-Nie miło z ich strony... Powinny Cię zapytać, a nie. Nie przejmuj się nimi. Idziemy do mojego pokoju?

-Ty masz swój pokój?

-Tak teraz załatwiłem, żeby wam na głowie cały czas nie siedzieć

-To chodźmy-mówi przy okazji posyłając mi lekki uśmiech. Ja na ten gest automatycznie również się uśmiecham.

-Jeszcze chwila-mówię zdjemując moją bluzę. Podałem jej ją. On się szeroko uśmiechnęła I od razu ją założyła.

-To dla mnie? Dziękuję, jesteś najleprzy!!

Pocałowałem ją w czubek głowy. Jak mi się miło na sercu zrobiło...

Kalina złapała telefon, ładowarkę i oshee, i wyszliśmy z pokoju. Weszliśmy po schodach. Przepuściłem ja w drzwiach. Ona od razu poszła na kanapę. Ja wyjąłem chipsy które kupiłem po drodze i położyłem się koło niej.

-To co, oglądamy coś?

-Oczywiście

Obejmuje ją ramieniem i włączam Netflixa.

Uwielbiam tak spędzać czas, szczególnie z nią.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dumna jestem z tego rozdziału. Wena mnie wzięła... To tyle. Bayoo<33

540 słów








Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz