Rozdział 40

108 5 0
                                    

Pov: Ricardo

Wchodzimy na stołówkę. Nie było dużo ludzi. Podchodzimy do tego czegoś z jedzeniem.

-Co bierzesz-pytam Ariona.

-Hmm wezmę tą sałatkę, a ty?

-To ja też

Bierzemy żarcie i kierujemy się do jednego ze stolików. Siadamy i zaczynamy jeść. Wsumie dobra ta sałatka.

-Co masz zamiar dzisiaj robić?-pyta brunet.

-Nie wiem. Poszedłbym się przejść po mieście, bo w nocy to słabo było widać...

-Co? To gdzie ty byłeś w nocy?

O kurde. Wygadałem się.

-Eee hehe

-Dobra kij tak Cię tylko sprawdzam. Victor mi wszystko powiedział, że byłeś z Garcią na randce, ale znalazł was trener Evans i wróciliście

-NIE BYLEM NA ZADNEJ RANDCE

-Ta mów se co chcesz my wiemy lepiej

-Yhy

Po skończeniu jedzenia poszliśmy z powrotem do naszego pokoju. Po wejściu zobaczyłem rozwalony telefon Gabiego na ziemi. Co się tu stało?

-Victor, co się stało?-pytam.

-Spytaj się Gabriela

Podchodzę do różowo włosego.

-Dlaczego twój telefon jest cały rozwalony?

-To wszystko jego wina...

-Kogo?

-EDGARA W KRZAKACH! PRAWIE TO WYGRALEM! I DUPA-wydarl się.

-A to Cię rozumiem

Z jego ust padła jeszcze wiązka przekleństw. Ehh co my z nim mamy?

-Idziecie z nami na spacer?-pyta Sherwind.

-Możemy

Więc zaczęliśmy sie szykować na spacer. Szybko wziąłem moją ulubioną, czarną bluzę i czekałem na innych. W między czasie przypomniało mi się, że dziś urodziny Ariona.

Zapomniałem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pozdrawiam cieplucho🔥🔥 Bayoo<33

230 słów

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz