Następny dzień nad jeziorem przyniósł ze sobą czyste niebo i świeże powietrze po burzy. Wszystko wokół było pełne życia, jakby natura odzyskała siły po nocnych ulewach. Czwórka przyjaciół powoli budziła się do życia, każdy na swój sposób próbując odnaleźć równowagę po emocjonalnie intensywnym wieczorze.
Rozalia obudziła się pierwsza. Zostawiła Daimona śpiącego w pokoju i cicho wyszła na werandę. Powietrze było chłodne, ale orzeźwiające. Usiadła na schodach, owijając się kocem i spoglądając na spokojną taflę jeziora. Miała wrażenie, że jej życie zaczyna się zmieniać, ale jeszcze nie potrafiła tego w pełni zrozumieć. Myśli o Daimonie zaczynały dominować w jej głowie, co było dla niej zarówno ekscytujące, jak i przerażające.
W tym samym czasie, Luiza leżała w łóżku, wpatrując się w sufit. Jej myśli krążyły wokół rozmowy z Noah z poprzedniego wieczoru. Czuła, że jego słowa były szczere, ale bała się dopuścić do siebie te emocje. Zawsze była ostrożna, gdy chodziło o uczucia. Przeżyła zbyt wiele, by teraz zaryzykować zranienie. Mimo to, coś w jej wnętrzu podpowiadało jej, że może warto dać Noahowi szansę – choćby małą.
Kiedy Luiza w końcu zeszła na dół, Noah był już w kuchni, przygotowując śniadanie. Na jego twarzy malował się lekki uśmiech, ale w oczach widać było ostrożność. Wyczuwał, że ich relacja nadal balansuje na cienkiej linie, ale był zdeterminowany, by nie naciskać zbyt mocno. Chciał, żeby Luiza sama zdecydowała, czy chce zrobić krok w jego stronę.
„Dzień dobry” – powiedział, gdy weszła do kuchni. „Kawa już gotowa.”
Luiza przytaknęła i usiadła przy stole, czując się nieco niezręcznie. „Dzięki” – odpowiedziała, unikając jego wzroku. Wzięła kubek do ręki i upiła łyk gorącego napoju, starając się zebrać myśli.
Cisza, która zapadła między nimi, była ciężka, ale nie całkiem niekomfortowa. Oboje czuli, że muszą się zmierzyć z tym, co nie zostało jeszcze powiedziane, ale żadne z nich nie wiedziało, jak zacząć.
W końcu Noah przerwał milczenie. „Luiza, nie chcę cię naciskać. Wiem, że masz swoje powody, żeby trzymać dystans, i szanuję to. Ale… jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się na rozmowę, jestem tutaj. Nie musisz być sama z tym, co czujesz.”
Luiza przez chwilę nie odpowiadała. W jej głowie toczyła się walka. Z jednej strony chciała otworzyć się przed Noah, pozwolić sobie na odrobinę bliskości, której tak bardzo się bała. Z drugiej strony strach przed zranieniem był zbyt silny, by go zignorować.
„Doceniam to, Noah” – powiedziała w końcu cicho, wciąż unikając jego wzroku. „Ale… muszę to przemyśleć. To nie jest dla mnie łatwe.”
Noah skinął głową, próbując ukryć rozczarowanie. Wiedział, że musi być cierpliwy. „Rozumiem” – odpowiedział, uśmiechając się lekko. „Nie spiesz się. Jak powiedziałem, będę tutaj, kiedy będziesz gotowa.”
Luiza odetchnęła z ulgą, czując, że choć jej odpowiedź nie była jednoznaczna, Noah zaakceptował ją bez protestów. Wiedziała, że nie może od niego oczekiwać, że będzie czekał wiecznie, ale na razie potrzebowała przestrzeni, by wszystko przemyśleć.
Tymczasem na werandzie, Rozalia zastanawiała się nad swoją relacją z Daimonem. Z jednej strony, czuła się przy nim swobodnie, a jego obecność dawała jej poczucie bezpieczeństwa, jakiego dawno nie czuła. Z drugiej strony, bała się, że zbyt szybko angażuje się emocjonalnie.
Daimon pojawił się za nią niespodziewanie, przerywając jej myśli. Usiadł obok, przyglądając się spokojnej tafli jeziora. „O czym myślisz?” – zapytał, odwracając wzrok od wody, by spojrzeć na nią.
Rozalia uśmiechnęła się niepewnie. „O wszystkim i o niczym” – odpowiedziała, wzruszając ramionami. „O tym, jak tu jest pięknie, i jak bardzo różni się to od naszego życia w Warszawie.”
Daimon przytaknął. „To prawda. Tu czas płynie wolniej. Można na chwilę odetchnąć i zastanowić się nad tym, co naprawdę ważne.”
Rozalia spojrzała na niego uważnie, próbując odczytać, co kryje się za jego słowami. „A dla ciebie, co jest najważniejsze?”
Daimon zawahał się, ale tylko na chwilę. „Ty, Rozalia. Chcę być przy tobie, cokolwiek to dla nas oznacza.”
Rozalia poczuła, jak serce zaczyna bić szybciej. Jego słowa były proste, ale miały ogromną moc. „Daimon…” – zaczęła, ale nie wiedziała, co powiedzieć dalej. Czuła, że musi być ostrożna, ale jednocześnie coś w niej mówiło, że może warto zaryzykować.
„Nie musisz teraz odpowiadać” – przerwał jej Daimon, jakby czytając w jej myślach. „Po prostu chciałem, żebyś wiedziała, co czuję. Reszta… może poczekać.”
Rozalia uśmiechnęła się, czując, że jego słowa przynoszą jej ulgę. „Dziękuję, Daimon. To wiele dla mnie znaczy.”
Tego dnia wszyscy spędzili czas na świeżym powietrzu, starając się nie myśleć o napięciu, które wciąż wisiało w powietrzu. Popołudnie minęło na spacerach, rozmowach i wspólnym gotowaniu obiadu. Były momenty, gdy wszyscy czuli się swobodnie, ale w głębi duszy każdy z nich zmagał się z własnymi wątpliwościami i nadziejami.
Gdy wieczór nadszedł, a słońce zaczęło chować się za horyzontem, czwórka przyjaciół znowu usiadła na werandzie, otuleni ciepłem letniego wieczoru. Noah, patrząc na Luizę, zrozumiał, że czeka go jeszcze długa droga, ale był gotów ją przebyć. Daimon, z kolei, czuł, że jego szczerość przyniosła ulgę zarówno jemu, jak i Rozalii. Teraz czekali, aż czas i kolejne rozmowy pokażą, dokąd zaprowadzą ich te nowe, kruche uczucia.
Luiza, mimo że nadal czuła się zagubiona, zaczynała dostrzegać w Noah coś, co wcześniej jej umykało – jego determinację i gotowość do bycia obok niej, nawet jeśli ona nie była gotowa. Rozalia zaś zaczynała akceptować fakt, że może rzeczywiście zasługuje na szczęście, jakie Daimon oferował.
Noc nad jeziorem była cicha i spokojna, ale wszyscy wiedzieli, że emocje, które w nich buzują, prędzej czy później znajdą ujście. A kiedy to nastąpi, nic już nie będzie takie samo.
CZYTASZ
Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️
Teen FictionPodczas jednej z imprez w Warszawie, **Noah**, 22-letni porywczy i stanowczy mężczyzna, zauważa **Luizę** i od razu jest nią zainteresowany. Jednak Luiza, choć zauważa jego zainteresowanie, nie zna jeszcze dobrze Noaha i nie jest gotowa na nowy zwią...