Rozdział 107 - Przedślubne Nerwy

4 1 0
                                    

**Perspektywa Rozalii**

Ostatnie dni przed ślubem były prawdziwą burzą emocji. Choć wszystko szło zgodnie z planem, nie mogłam powstrzymać się od odczuwania mieszanki podekscytowania, stresu i wzruszenia. Wydawało mi się, że każdy szczegół, każda mała decyzja, miała teraz ogromne znaczenie. A co najważniejsze, dni dzieliły mnie od momentu, kiedy stanę przed ołtarzem z mężczyzną, którego kocham całym sercem.

Poranek rozpoczął się jak każdy inny, jednak wiedziałam, że dzisiaj muszę jeszcze raz przejrzeć listę zadań, aby upewnić się, że niczego nie przeoczyliśmy. Luiza była obok mnie, gotowa do pomocy w każdej chwili, a jej spokój i opanowanie były dla mnie nieocenione.

– Spokojnie, Rozalia, wszystko jest dopięte na ostatni guzik – powiedziała, gdy zauważyła, że z niepokojem wertuję notatki.

– Wiem, Luiza, ale muszę to wszystko jeszcze raz przejrzeć. To taki ważny dzień… – odparłam, próbując uspokoić swoje myśli.

– Rozumiem, ale nie zapominaj, że to ma być też radosny czas dla ciebie. Nie pozwól, żeby stres zabrał ci całą przyjemność z tych przygotowań – uśmiechnęła się ciepło i delikatnie zabrała mi notes z rąk.

Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Byłam jej naprawdę wdzięczna za to, że była przy mnie w tych trudnych, ale i pięknych chwilach. Ostatecznie to właśnie te momenty, które spędzałyśmy razem, były jednymi z najcenniejszych wspomnień, które zabiorę ze sobą na całe życie.

Przygotowania szły pełną parą. Zaczęłyśmy od sprawdzenia sukni ślubnej, która wisiała na wieszaku, bieląca się w promieniach porannego słońca. Była dokładnie taka, o jakiej marzyłam – delikatna, z koronkowymi zdobieniami i długim trenem. Luiza pomogła mi ją przymierzyć jeszcze raz, aby upewnić się, że wszystko leży idealnie.

– Wyglądasz zjawiskowo, Rozalia. Daimon będzie zachwycony – powiedziała, spoglądając na mnie z uznaniem.

– Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze – westchnęłam, oglądając się w lustrze.

– Zaufaj mi, będzie wspaniale. To wasz dzień – odparła Luiza z pewnością w głosie.

Następnie przeszłyśmy do dodatków. Luiza pomagała mi wybrać welon, buty i biżuterię. Każdy element musiał być idealnie dobrany, aby całość wyglądała spójnie i elegancko. Spędziłyśmy sporo czasu na dobieraniu najdrobniejszych detali, ale gdy w końcu zakończyłyśmy, wiedziałam, że wszystko jest tak, jak być powinno.

– A teraz, Luiza, czas, żebyś ty wybrała sukienkę na świadkową – przypomniałam jej, gdy usiadłyśmy na chwilę odpoczynku.

– O tak, nie mogę się doczekać! Mam już kilka pomysłów – odpowiedziała z entuzjazmem i zaczęłyśmy przeglądać kolekcje sukien, które wcześniej przygotowałyśmy.

Czas mijał, a my zatraciłyśmy się w wybieraniu idealnej kreacji dla Luizy. Wiedziałam, że chce wyglądać pięknie, ale jednocześnie elegancko i nie przyćmić panny młodej – tak jak przystało na świadkową. Po dłuższej naradzie, wybrałyśmy delikatną sukienkę w odcieniu pudrowego różu, która idealnie pasowała do tematyki ślubu.

Gdy wieczór powoli zbliżał się ku końcowi, poczułam nagły przypływ emocji. Wszystko stawało się coraz bardziej rzeczywiste. Już jutro miałam stać przed ołtarzem, trzymając rękę Daimona, i przysięgać mu miłość na zawsze. Myśli o nadchodzącym dniu sprawiły, że poczułam delikatne ukłucie w sercu – to była mieszanina szczęścia i nostalgii.

Wieczorem, gdy wszyscy już się rozeszli, usiadłam na balkonie, patrząc w niebo. Gwiazdy świeciły jasno, a powietrze było ciepłe i spokojne. Daimon wyszedł na balkon, podchodząc do mnie z troską.

– Hej, wszystko w porządku? – zapytał, siadając obok mnie.

– Tak, tylko… to wszystko dzieje się tak szybko. Czasami boję się, że to tylko sen – odpowiedziałam cicho.

Daimon objął mnie ramieniem, przyciągając bliżej siebie.

– To nie sen, Rozalia. To nasze życie, które razem tworzymy. Nie bój się tego, co przed nami. Będę przy tobie, bez względu na wszystko – powiedział, a jego głos był pełen czułości.

Poczułam, jak łzy wzruszenia napływają mi do oczu. Spojrzałam na niego, widząc w jego oczach miłość i pewność, która dodawała mi odwagi.

– Kocham cię, Daimon – wyszeptałam, wtulając się w jego ramiona.

– Ja ciebie też kocham, Rozalia. I nie mogę się doczekać, aż powiem ci to przed ołtarzem – odpowiedział, delikatnie całując mnie w usta.

Ten moment był dla mnie niezwykle ważny. Spokój, który poczułam, będąc przy Daimonie, rozwiał wszystkie moje obawy. Wiedziałam, że bez względu na to, co przyniesie przyszłość, będziemy gotowi stawić jej czoła – razem.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz