Rozdział 100 - Wizyta u Ginekologa

1 1 0
                                    

**Perspektywa Rozalii**

Z samego rana czułam, że ten dzień będzie szczególny. Moje myśli krążyły wokół tego, co miało się wydarzyć, a serce biło szybciej niż zwykle. Daimon nalegał, żebyśmy jak najszybciej udali się na wizytę do ginekologa, choć ja starałam się zapanować nad swoim niepokojem. Wiedziałam, że to ważny krok, ale stres towarzyszył mi na każdym kroku.

Siedzieliśmy w samochodzie, a Daimon trzymał mnie za rękę. Jego ciepły dotyk dodawał mi otuchy, choć wiedziałam, że on również jest zdenerwowany. Milczeliśmy, każde z nas pogrążone w swoich myślach, aż w końcu dotarliśmy pod klinikę. Budynek wyglądał na nowoczesny, a wnętrze było jasne i przytulne, co od razu mnie uspokoiło.

– Będzie dobrze, Rozalio – powiedział Daimon, kiedy weszliśmy do środka. Jego głos był ciepły i pełen wsparcia. – Przejdziemy przez to razem.

Uśmiechnęłam się do niego słabo, wdzięczna za jego obecność. Zgłosiłam się w recepcji, a pielęgniarka poprosiła nas, byśmy usiedli w poczekalni. Czas dłużył się niesamowicie, a ja nie mogłam się doczekać, by w końcu wejść do gabinetu.

Gdy wreszcie przyszła nasza kolej, weszliśmy do przytulnego gabinetu, w którym unosił się delikatny zapach lawendy. Lekarka, dr Marta, przywitała nas serdecznym uśmiechem. Była to kobieta w średnim wieku o łagodnym spojrzeniu i uspokajającym głosie.

– Dzień dobry, państwo – powiedziała, wskazując nam miejsca. – Proszę się rozgościć. Rozalia, jak się czujesz?

– Trochę zestresowana – przyznałam, siadając na krześle obok Daimona. – To moja pierwsza wizyta w ciąży.

Dr Marta uśmiechnęła się ze zrozumieniem i zaczęła zbierać wywiad. Pytała o moje samopoczucie, wszelkie objawy, a ja starałam się odpowiadać jak najbardziej szczegółowo. Daimon trzymał mnie za rękę przez cały czas, jego obecność była dla mnie niezwykle ważna.

– Rozalia, na początek zrobimy standardowe badania – powiedziała dr Nowak, zapisując coś w karcie. – Potem wykonamy USG, żeby sprawdzić, jak rozwija się maluszek.

Na dźwięk słowa „maluszek” poczułam, jak serce mi mięknie. To było takie realne, że w moim ciele rozwija się nowe życie. Daimon ścisnął moją rękę mocniej, jakby chciał mi przypomnieć, że nie jestem w tym sama.

Przeszliśmy do części diagnostycznej, gdzie dr Marta poprosiła mnie o położenie się na specjalnym fotelu. Serce mi waliło, gdy przygotowywała sprzęt do USG. Daimon stał obok mnie, nie opuszczając mnie ani na moment.

– To może być trochę chłodne – ostrzegła lekarka, nakładając żel na moje podbrzusze. Gdy głowica USG dotknęła mojej skóry, poczułam lekkie mrowienie, ale to, co zobaczyłam na ekranie, sprawiło, że zapomniałam o wszystkim.

Na monitorze pojawił się mały, pulsujący punkt. Było to maleńkie serduszko naszego dziecka. Moje oczy zaszkliły się łzami, a usta mimowolnie rozciągnęły się w uśmiechu.

– To jest wasze dziecko – powiedziała dr Marta, a w jej głosie słychać było ciepło. – Wszystko wygląda bardzo dobrze. Rozalia, jesteś w około ósmy tygodniu ciąży.

Spojrzałam na Daimona, który patrzył na ekran z takim zachwytem i miłością, że aż ścisnęło mnie w sercu. W jego oczach widziałam nie tylko radość, ale też dumę i odpowiedzialność.

– Jest piękne – wyszeptał, ledwie słyszalnie. Ścisnął moją rękę jeszcze mocniej. – Już nie mogę się doczekać, aż je poznamy.

Byłam wzruszona do łez. Wszystko to wydawało się takie nierealne, a jednocześnie tak namacalne. Oboje patrzyliśmy na ten mały cud, nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę się dzieje.

Po zakończeniu badania dr Marta wyjaśniła nam, co dalej. Zapisała mi suplementy, omówiła plan dalszych wizyt i dała kilka wskazówek na temat zdrowego stylu życia w ciąży. Czułam się spokojniejsza, wiedząc, że jestem pod dobrą opieką.

Kiedy wychodziliśmy z kliniki, czułam się, jakbym stąpała po chmurach. Daimon obejmował mnie ramieniem, a ja opierałam głowę o jego ramię.

– Rozalio, to nasza rodzina – powiedział nagle, zatrzymując się przed kliniką i patrząc mi głęboko w oczy. – Zrobię wszystko, żebyśmy byli szczęśliwi i bezpieczni. Kocham cię.

– Kocham cię, Daimon – odpowiedziałam, uśmiechając się przez łzy. – I już nie mogę się doczekać, aż nasza rodzina będzie w komplecie.

Tego dnia wróciliśmy do domu z sercami pełnymi nadziei. Byliśmy gotowi na wszystko, co miało nadejść, gotowi na naszą wspólną przyszłość jako rodzina.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz