Rozdział 90 - Niepewność i Odpowiedzialność

5 1 0
                                    

**Perspektywa Noaha**

Po tym, jak opuściłem opustoszały parking, myśli wirowały mi w głowie, nie dając chwili wytchnienia. Wiedziałem, że ponowne związanie się z Leonem było jak wejście na cienki lód — każde moje działanie mogło sprowadzić katastrofę. Byłem tego świadomy, ale wiedziałem też, że nie mogę się teraz wycofać. Sytuacja była zbyt skomplikowana, a Leon zbyt niebezpieczny, by go ignorować. Wiedział o mojej przeszłości zbyt wiele.

Zanim wróciłem do mieszkania, postanowiłem zrobić rundkę po mieście. Potrzebowałem czasu, by zebrać myśli, choć wiedziałem, że to tylko odroczenie nieuniknionego. Chciałem znaleźć sposób, by się z tego wyplątać, zanim będzie za późno, zanim stracę to, na czym mi naprawdę zależy — Luizę.

Kiedy w końcu dotarłem do domu, zastałem Luizę w kuchni, przygotowującą herbatę. Wyglądała na zamyśloną, ale uśmiechnęła się na mój widok. Obok niej na blacie leżał otwarty magazyn z artykułami o wystroju wnętrz, co wskazywało, że wcześniej spędzała czas z Rozalią, planując kolejne zmiany w mieszkaniu.

– Hej, kochanie – powiedziała miękko, podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie. – Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś miał coś na głowie.

Spojrzałem na nią, starając się ukryć niepokój, który czułem. Nie chciałem jej martwić, ale czułem, że ta tajemnica nas oboje przerasta. Próbowałem się uśmiechnąć, ale wyszło mi to dość blado.

– Tak, tylko trochę się przespacerowałem. Potrzebowałem świeżego powietrza, żeby oczyścić myśli.

Luiza przyjrzała mi się uważnie, a ja widziałem w jej oczach zaniepokojenie. Znała mnie zbyt dobrze, by nie zauważyć, że coś jest nie tak. Nie chciałem jej okłamywać, ale czułem, że to, co się teraz działo, musiałem zachować dla siebie.

– Jeśli coś cię martwi, zawsze możesz mi powiedzieć – powiedziała cicho, patrząc mi prosto w oczy. Jej troskliwy głos był balsamem na moje nerwy, ale jednocześnie sprawiał, że czułem się winny.

– Wiem, skarbie – odpowiedziałem, delikatnie odgarniając kosmyk włosów z jej twarzy. – Ale nie martw się. Wszystko jest pod kontrolą.

Jej usta uformowały delikatny uśmiech, ale w jej oczach wciąż dostrzegałem cień wątpliwości. Chciałem ją uspokoić, ale wiedziałem, że póki sam nie uporam się z Leonem, nie będę w stanie zapewnić jej pełnego spokoju.

Podczas kolacji starałem się być obecny, uczestniczyć w rozmowach i śmiać się z żartów, ale w głębi duszy byłem zupełnie gdzie indziej. Czułem, jak odpowiedzialność za to, co musiałem zrobić, zaciska mi się na szyi jak pętla. Rozalia, która siedziała obok Daimona, rozmawiała z entuzjazmem o nadchodzących zmianach w życiu, jakby nic nie mogło zakłócić ich szczęścia. Wiadomość o ciąży, którą niedawno przekazała, wypełniła dom nową energią. Byłem szczęśliwy, widząc ich radość, ale jednocześnie czułem, jakby coś mnie przytłaczało. Moje myśli ciągle wracały do spotkania z Leonem, do tego, co musiałem zrobić, by zapewnić Luizie bezpieczeństwo.

Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, ale ja nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić, by ktokolwiek dowiedział się o Leonie i o tym, co miałem zrobić. To była moja walka, moja odpowiedzialność. Zbyt wiele było na szali, a ja nie mogłem narażać Luizy, Rozalii ani Daimona na niebezpieczeństwo. Wszedłem do łazienki, gdzie odkręciłem wodę pod prysznicem, próbując zmyć z siebie cały stres i niepokój. Gorąca woda spływała po moich ramionach, ale nie przyniosła oczekiwanej ulgi. W głowie miałem jedynie obraz Leona i jego złowrogiego uśmiechu.

W końcu wróciłem do sypialni, gdzie Luiza już leżała w łóżku, przeglądając coś na telefonie. Uśmiechnęła się, gdy tylko mnie zobaczyła, ale widziałem, że czekała na mnie z pytaniami.

– Noah, wiem, że coś jest nie tak – powiedziała, gdy położyłem się obok niej. – Proszę, nie trzymaj mnie w niepewności. Może ci pomóc, cokolwiek to jest.

Westchnąłem ciężko, spoglądając na sufit. Wiedziałem, że Luiza zasługuje na prawdę, ale jednocześnie bałem się ją w nią wtajemniczać. Z drugiej strony, czy mogłem oczekiwać, że będę w stanie to wszystko unieść sam?

– To skomplikowane, Luiza – zacząłem powoli, ważąc każde słowo. – Nie chcę, żebyś się martwiła. Chcę cię chronić przed tym wszystkim. Ale obiecuję, że zrobię wszystko, by to rozwiązać.

– Ale co takiego się dzieje, że czujesz, że musisz mnie chronić? – zapytała, delikatnie dotykając mojej ręki. Jej głos był pełen troski i miłości, co sprawiło, że poczułem się jeszcze gorzej. Wiedziałem, że powinna wiedzieć, co się dzieje, ale nie mogłem jej w to wciągnąć. Jeszcze nie teraz.

– To coś z mojej przeszłości – wyznałem, nie chcąc wdawać się w szczegóły. – Ktoś, z kim miałem do czynienia, wrócił i próbuje mnie wciągnąć z powrotem w swoje sprawy. Muszę to załatwić, zanim stanie się coś poważniejszego.

Luiza patrzyła na mnie przez chwilę, jakby analizując moje słowa. Wiedziałem, że chciała więcej odpowiedzi, ale jednocześnie rozumiała, że teraz nie mogę jej ich udzielić.

– Rozumiem – powiedziała w końcu, choć w jej głosie słychać było nutę rozczarowania. – Ale pamiętaj, że jestem tu dla ciebie, Noah. Cokolwiek się dzieje, nie musisz tego nosić sam.

Uśmiechnąłem się do niej, doceniając jej wsparcie. Była niesamowita, a ja nie zasługiwałem na nią. Ale obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by ją chronić. Przysunąłem się bliżej i pocałowałem ją delikatnie, czując, jak jej obecność mnie uspokaja.

– Dziękuję, Luiza – powiedziałem cicho, wtulając się w nią. – Jesteś dla mnie wszystkim. Obiecuję, że to załatwię i wrócimy do normalności.

Spędziliśmy resztę nocy w swoich ramionach, próbując zapomnieć o świecie zewnętrznym. Wiedziałem jednak, że następne dni będą decydujące. Musiałem znaleźć sposób, by uporać się z Leonem, zanim zniszczy wszystko, co zbudowałem z Luizą. Tylko czas pokaże, czy będę w stanie to zrobić, ale jedno było pewne – nie mogłem pozwolić, by cokolwiek ją skrzywdziło. Nawet jeśli oznaczało to walkę do ostatniej kropli krwi.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz