**(Perspektywa Rozalii)**
Minęło kilka godzin od naszej rozmowy z Daimonem, ale myśli wciąż wirowały w mojej głowie, nie pozwalając mi się uspokoić. Czułam się, jakbym stała na skraju przepaści, a z każdą kolejną chwilą moja równowaga stawała się coraz bardziej krucha. Wszystko, co do tej pory było dla mnie pewnikiem, teraz było kwestionowane. A ja musiałam zmierzyć się z tym, co mogło zmienić całe moje życie.
Siedziałam w salonie, otoczona ciszą. Każdy dźwięk, każdy ruch w domu wydawał się odległy, niemal nierealny. Okno wychodzące na ulicę pozwalało mi patrzeć na świat, który toczył się dalej – liście poruszane wiatrem, ludzie przechodzący chodnikiem. Życie szło naprzód, podczas gdy ja czułam, że moje stanęło w miejscu.
Dźwięk kroków na korytarzu przywrócił mnie do rzeczywistości. To była Luiza. Wiedziałam, że prędzej czy później będzie chciała porozmawiać. Odkąd wróciła, była dla mnie opoką. Zawsze czuwała, była gotowa, by mnie wspierać – szczególnie teraz, gdy wszystko było takie skomplikowane.
Zatrzymała się w progu salonu, przyglądając mi się uważnie. Znała mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że coś nie grało.
– Roz? – zaczęła, podchodząc bliżej. – Co się dzieje? Od rana jesteś jakaś... nieobecna.
Spojrzałam na nią, próbując znaleźć odpowiednie słowa, by wyrazić, co czuję. Jak mogłam opisać chaos, który miał miejsce w mojej głowie? To było trudniejsze, niż mogłam sobie wyobrazić.
– Maks – powiedziałam cicho, jakby jego imię było kluczem do całej mojej dezorientacji. – On powiedział mi coś... coś, co zmienia wszystko.
Luiza zmarszczyła brwi, siadając obok mnie na kanapie. Jej twarz wyrażała troskę, ale również ciekawość.
– Co takiego? – zapytała delikatnie, kładąc dłoń na moim ramieniu. Czułam jej wsparcie, ale też niepokój, który zapewne zaczynał w niej narastać.
Wzięłam głęboki oddech, jakby próbując zebrać siły na to, co miałam powiedzieć.
– Moi rodzice... – zaczęłam, a głos mi zadrżał. – Maks powiedział, że oni żyją. Że nigdy nie umarli.
Te słowa zawisły w powietrzu. Czułam, jak ciążą na mnie, jakby każda sylaba dodawała mi coraz większego ciężaru, który nosiłam na swoich barkach. Luiza patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, przez chwilę nie mogąc wydusić z siebie słowa.
– Co? – wyszeptała w końcu, jakby nie dowierzając w to, co właśnie usłyszała.
– Wiem, jak to brzmi – powiedziałam, czując, że wszystko, co mówiłam, brzmiało absurdalnie, nawet dla mnie samej. – Przez całe życie wierzyłam, że nie ma ich na tym świecie. Ale Maks twierdzi, że ich porzucona historia nie była tak prosta. Że zostali zmuszeni, żeby mnie zostawić.
Luiza odsunęła się nieco, jakby próbując przetrawić te informacje. Przez chwilę patrzyła w dal, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło.
– Ale jak to możliwe? – zapytała w końcu, głosem pełnym niepewności. – Przecież... Roz, tyle lat wierzyłaś, że ich straciłaś. Skąd Maks może to wiedzieć?
Wzruszyłam ramionami, nadal nie wiedząc, jak to wszystko poskładać.
– Nie wiem – przyznałam. – Ale mówił to z taką pewnością, że... nie mogę tego zignorować. Nie mogę po prostu tego odrzucić, bo to by oznaczało, że mogłabym żyć w kłamstwie przez tyle lat.
Luiza milczała przez chwilę, ale potem powoli skinęła głową.
– To brzmi szalenie, ale... jeśli jest choć cień szansy, że to prawda... – powiedziała, w końcu łapiąc moje spojrzenie. – Musisz to sprawdzić, Roz. Musisz się dowiedzieć, co się naprawdę wydarzyło.
Jej słowa były jak balsam na moje poranione serce. To było dokładnie to, czego potrzebowałam usłyszeć – potwierdzenie, że moje wątpliwości są uzasadnione, że mam prawo szukać odpowiedzi, nawet jeśli były one niewygodne i trudne do przyjęcia.
– Tak – zgodziłam się. – Muszę dowiedzieć się prawdy. Muszę ich znaleźć.
Zamilkłyśmy na chwilę, pozwalając, by cisza wypełniła pokój. Czułam, jak napięcie w moim ciele powoli opada, jakby rozmowa z Luizą pomogła mi zrzucić część ciężaru, który nosiłam na swoich barkach.
– I jak się czujesz z tym wszystkim? – zapytała po chwili, przyglądając mi się uważnie.
Wzruszyłam ramionami, próbując ułożyć w głowie swoje emocje. Były one tak złożone, że nawet ja nie wiedziałam, jak je nazwać.
– Jestem zdezorientowana – odpowiedziałam szczerze. – Z jednej strony czuję ulgę, że może nie straciłam ich na zawsze. Ale z drugiej... mam wrażenie, że moje życie jest jedną wielką zagadką, której nie mogę rozwiązać.
Luiza uśmiechnęła się smutno.
– Czasami życie jest o wiele bardziej skomplikowane, niż byśmy chcieli – powiedziała cicho. – Ale niezależnie od tego, co znajdziesz, co odkryjesz... jestem przy tobie. Bez względu na wszystko.
Jej słowa były jak kotwica, trzymająca mnie w rzeczywistości. Wiedziałam, że bez niej trudno byłoby mi zmierzyć się z tym wszystkim. Cokolwiek się stanie, będę mieć w niej wsparcie.
– Dziękuję – szepnęłam, a ona ścisnęła moją rękę, uśmiechając się ciepło.
Chwila była pełna zrozumienia i siostrzanej bliskości, której tak bardzo potrzebowałam. W tej jednej chwili, choć przyszłość była niepewna, czułam, że jestem gotowa, by stawić jej czoła.
Przez głowę przemknęła mi myśl o Daimonie. Czułam, że on również był gotów stanąć obok mnie, ale to, co odkryję o swoich rodzicach, mogło wpłynąć na nas wszystkich. Wciąż nie wiedziałam, jak to wszystko wpłynie na naszą relację, ale wiedziałam jedno – niezależnie od wyniku moich poszukiwań, nie będę tego robić sama.
Teraz pozostało tylko jedno – znaleźć odpowiedzi na pytania, które dręczyły mnie od dzieciństwa.
CZYTASZ
Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️
Teen FictionPodczas jednej z imprez w Warszawie, **Noah**, 22-letni porywczy i stanowczy mężczyzna, zauważa **Luizę** i od razu jest nią zainteresowany. Jednak Luiza, choć zauważa jego zainteresowanie, nie zna jeszcze dobrze Noaha i nie jest gotowa na nowy zwią...