Rozdział 5: Perspektywa Noaha

13 2 2
                                    

Noah wpatrywał się w spokojną taflę jeziora, próbując uporządkować myśli, które z każdą minutą kotłowały się w jego głowie. W całym swoim życiu, rzadko zdarzało mu się czuć taką niepewność. Był przyzwyczajony do podejmowania szybkich, zdecydowanych decyzji. Wszyscy, którzy go znali, wiedzieli, że nie lubi półśrodków i nie cierpi wahań. A jednak, teraz, stojąc przy oknie i myśląc o Luizie, nie mógł znaleźć prostych odpowiedzi.

Od kiedy tylko spotkał Luizę, coś w nim zaczęło się zmieniać. Była inna niż kobiety, które znał wcześniej – pełna pasji, a jednocześnie zdystansowana, jakby starała się chronić swoje wnętrze przed światem. Jej niezależność i siła przyciągały go, ale także budziły w nim frustrację, bo wiedział, że nie będzie łatwo zburzyć murów, które wokół siebie zbudowała.

Noah zawsze wiedział, czego chce, i nigdy nie wahał się w dążeniu do celu. A teraz, jego celem była Luiza. Chciał ją przy sobie – nie tylko jako towarzyszkę zabawy, ale jako kogoś więcej. Czuł, że między nimi jest coś, czego wcześniej nie doświadczył – prawdziwa chemia, której nie mógł ignorować. Ale wiedział też, że nie wystarczy tylko chcieć – musiał zrozumieć, jak dotrzeć do Luizy, jak sprawić, by zaufała mu na tyle, by otworzyć się przed nim.

Wspomnienia ich rozmowy z kuchni były wciąż żywe. To, jak Luiza spojrzała na niego, gdy powiedział, że chce czegoś więcej. Z jednej strony dostrzegł w jej oczach cień zainteresowania, ale z drugiej widział też mur, który wznosiła za każdym razem, gdy ktoś próbował się do niej zbliżyć.

Noah był świadomy swojej reputacji – wiedział, że wielu ludzi postrzega go jako nieustępliwego, może nawet aroganckiego. Ale z Luizą chciał być inny. Nie zamierzał jej naciskać, choć było to dla niego trudne. Nie potrafił jednak pozbyć się wrażenia, że każda kolejna rozmowa, każdy gest, to krok na cienkim lodzie. A on, choć był pewny siebie, wiedział, że nie może pozwolić sobie na błąd.

Przez chwilę zastanawiał się, czy to wszystko ma sens. Czy warto walczyć o coś, co może się nigdy nie udać? Luiza była silna, niezależna – mogła sobie poradzić sama. Ale Noah czuł, że jest coś, co sprawia, że oboje przyciągają się jak magnesy, coś, co sprawia, że nie chce odpuścić.

Wtedy właśnie Daimon i Rozalia wrócili ze spaceru. Brat Noaha, widząc go wciąż stojącego przy oknie, zatrzymał się na chwilę, patrząc na niego z ciekawością.

„Co jest, stary? Zazwyczaj nie widuję cię tak zamyślonego” – zapytał, a w jego głosie brzmiała nutka troski.

Noah odwrócił się od okna, próbując ukryć to, co naprawdę czuł. „Myślę nad Luizą” – odpowiedział szczerze. Z Daimonem zawsze mógł być szczery. Był to jedyny człowiek, któremu ufał bezgranicznie.

Daimon uśmiechnął się lekko. „Wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Zawsze jesteś taki pewny siebie, ale odkąd poznaliśmy te dziewczyny, wydaje się, że coś się zmieniło.”

„Może i tak” – przyznał Noah. „Ale to nie jest łatwe. Ona jest inna, Daimon. Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego. Czuje coś do mnie, wiem to, ale nie chce się do tego przyznać, ani przed sobą, ani przede mną.”

„No cóż” – zaczął Daimon, siadając na kanapie, „może to właśnie dlatego warto spróbować. Wiem, że jesteś przyzwyczajony do prostych rozwiązań, ale czasem najcenniejsze rzeczy wymagają czasu i cierpliwości.”

Noah patrzył na brata z uwagą, czując, że Daimon ma rację. Czasem łatwiej było mu myśleć w prostych kategoriach – problem, rozwiązanie. Ale Luiza była czymś więcej niż problemem do rozwiązania. Była tajemnicą, którą pragnął odkryć, a jednocześnie osobą, którą chciał mieć przy sobie.

„A ty?” – zapytał Noah, próbując odwrócić temat od siebie. „Co z Rozalią?”

Daimon uśmiechnął się szeroko. „Rozalia jest cudowna. Jest delikatna, ale ma w sobie taką siłę, której na pierwszy rzut oka nie widać. Myślę, że mogę jej pomóc zrozumieć, że zasługuje na coś więcej w życiu.”

Noah kiwnął głową, czując, że brat ma rację. Rozalia była jak kwiat, który potrzebował delikatnej pielęgnacji, by rozkwitnąć. A Daimon, ze swoją empatią i ciepłem, był idealną osobą, by pomóc jej otworzyć się na świat.

„To wszystko jest cholernie skomplikowane” – westchnął Noah, siadając obok brata na kanapie. „Ale nie mam zamiaru się poddać. Muszę znaleźć sposób, by dotrzeć do Luizy.”

Daimon poklepał brata po ramieniu. „I to jest ten Noah, którego znam. Zdecydowany i zdeterminowany. Nie martw się, znajdziesz sposób. A teraz chodźmy coś zjeść. Słońce już wysoko, a ja jestem głodny jak wilk.”

Noah uśmiechnął się do brata, doceniając jego wsparcie. Wiedział, że ma rację – nie mógł pozwolić, by jego wątpliwości wzięły górę. Musiał działać, ale tym razem, bardziej ostrożnie, bardziej taktownie. Bo Luiza była warta każdego wysiłku.

Gdy dołączyli do Rozalii i Luizy w kuchni, Noah postanowił być sobą – stanowczym, ale też otwartym na to, co przyniesie przyszłość. Luiza spojrzała na niego przez ramię, a w jej oczach zobaczył coś, co dało mu nadzieję. Może nie wszystko stracone, pomyślał. Może to dopiero początek.

Rozmawiając z resztą, Noah w myślach układał plan. Wiedział, że musi dać Luizie czas, ale jednocześnie zamierzał pokazać jej, że jest gotów na wszystko, by być blisko niej. A ona, choć może jeszcze tego nie wiedziała, powoli zaczynała go wpuszczać do swojego świata.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz