**Rozdział 69: Porwana**

7 1 0
                                    

(Perspektywa Rozalii)**

Czułam, że sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Cień mężczyzny, którego widziałam kilka dni temu, wciąż nie dawał mi spokoju. Mimo że Maks starał się mnie uspokoić, twierdząc, że przesadzam, ja wiedziałam, że coś złego czai się za rogiem. Coś, czego nie potrafiłam przewidzieć.

Tego wieczoru postanowiłam wyjść na krótki spacer. Potrzebowałam chwili wytchnienia po godzinach analizowania dokumentów. Maks został w domu, skupiony na kolejnych materiałach, które zdobyliśmy podczas naszej ostatniej wizyty w opuszczonym budynku. Wciąż nie byliśmy pewni, kto stoi za zniknięciem moich rodziców, ale powoli zbliżaliśmy się do prawdy.

Szłam znajomą ulicą, ciesząc się chwilą ciszy. Nagle, poczułam za sobą kroki. Odwróciłam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach. Przyspieszyłam kroku, próbując zignorować rosnące poczucie niepokoju, ale kroki za mną również stały się szybsze.

Nim zdążyłam zareagować, ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął w ciemną, boczną uliczkę. Krzyknęłam, ale dźwięk został zagłuszony przez dłoń przyciśniętą do moich ust. Szarpałam się, próbując się wyrwać, ale napastnik był silny. Poczułam, jak coś zimnego dotyka mojej szyi – nóż. Serce zamarło mi w piersi.

– Cicho – wysyczał mężczyzna, którego twarzy nie mogłam zobaczyć w ciemności. – Jeśli nie będziesz współpracować, to źle się to dla ciebie skończy.

Nie miałam wyboru. Szarpałam się jeszcze przez chwilę, ale wiedziałam, że w tym momencie muszę przestać. Zostałam brutalnie wciągnięta do ciemnego samochodu, który czekał na końcu uliczki. Drzwi zatrzasnęły się za mną, a ja znalazłam się w pułapce.

Samochód ruszył gwałtownie, a ja próbowałam zapanować nad strachem, który paraliżował całe moje ciało. Napastnik siedział na tylnym siedzeniu obok mnie, pilnując, żebym nie próbowała uciekać. Moje myśli galopowały, zastanawiając się, kim on jest i dlaczego zostałam porwana. Czy to miało związek z poszukiwaniami moich rodziców? A może ktoś inny w końcu dowiedział się, że zbliżamy się do prawdy?

Po kilkunastu minutach jazdy, samochód zatrzymał się w nieznanym miejscu. Napastnik bez słowa pociągnął mnie za rękę i wyciągnął z auta. Znajdowaliśmy się na terenie starego magazynu, opuszczonego i zaniedbanego. Wnętrze budynku było ciemne, zimne, a powietrze było ciężkie i stęchłe. Wprowadzono mnie do jednego z pomieszczeń i brutalnie posadzono na krześle.

– Dlaczego mnie porwałeś? – wyszeptałam, starając się zapanować nad drżącym głosem.

Mężczyzna spojrzał na mnie z zimnym uśmiechem.

– Wiedziałem, że w końcu zaczniesz zadawać niebezpieczne pytania – powiedział, a jego głos brzmiał groźnie. – Twoi rodzice zadarli z niewłaściwymi ludźmi. A teraz, ty próbujesz węszyć tam, gdzie nie powinnaś.

Serce zabiło mi mocniej. Oznaczało to, że moje przypuszczenia były prawdziwe. Moi rodzice nie zniknęli przypadkowo. Zostali zmuszeni do milczenia, a teraz ktoś chce uciszyć także mnie.

– Czego ode mnie chcesz? – zapytałam, próbując zrozumieć, co ten człowiek zamierza.

– Chcę, żebyś przestała szukać – odpowiedział stanowczo. – Jeśli nie przestaniesz, będziesz następna. To ostrzeżenie.

Czułam, jak z każdą chwilą strach narasta we mnie coraz bardziej. Jednak wiedziałam, że muszę zachować spokój. Nie mogłam pozwolić, by mnie zastraszył. Przecież Maks już na pewno zauważył, że mnie nie ma i zacznie mnie szukać. Musiałam kupić sobie czas.

– Nie wiem, o czym mówisz – powiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie. – Nie szukam niczego, po prostu chcę dowiedzieć się prawdy o moich rodzicach.

Mężczyzna spojrzał na mnie z chłodem.

– Właśnie o to chodzi – powiedział groźnie. – Prawda jest niebezpieczna. Dla ciebie i dla wszystkich, którzy cię otaczają.

Nagle, drzwi magazynu otworzyły się z hukiem, a do środka wpadło kilku uzbrojonych mężczyzn. Mój porywacz odwrócił się, próbując uciec, ale zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, jeden z mężczyzn obezwładnił go i rzucił na ziemię. Wśród zamieszania zobaczyłam znajomą twarz – to był Maks.

Serce mi zamarło z ulgi. Maks musiał mnie śledzić albo szybko zdać sobie sprawę, że coś jest nie tak, i zareagować.

– Jesteś cała? – zapytał, podchodząc do mnie z zaniepokojeniem.

– Tak, ale... co teraz? – odpowiedziałam, wciąż będąc w szoku.

– Zajmiemy się tym – powiedział stanowczo. – Ale teraz musimy dowiedzieć się, kto za tym wszystkim stoi.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz