Rozdział 51: Wyprowadzka Luizy

5 1 0
                                    

**(Perspektywa Luizy)**

Każdy dźwięk w mieszkaniu wydawał się być głośniejszy niż zwykle. Echo naszych poprzednich kłótni odbijało się od ścian, a cisza po nich była przytłaczająca. Od ostatniej konfrontacji z Rozalią minęło kilka dni. To, co miało być chwilowym napięciem, przerodziło się w coś większego – coś, co doprowadziło do decyzji, której nie chciałam podejmować.

Pakowanie rzeczy zajęło mi dłużej, niż się spodziewałam. Każda rzecz, którą wkładałam do kartonu, przypominała mi o wspólnie spędzonych chwilach, o śmiechu i o wszystkich dobrach, które dzieliłyśmy. Ale również przypominała mi o bólu i rozczarowaniach, które przytłaczały nas ostatnio.

Wzięłam głęboki oddech, próbując opanować emocje. Rozalia była w pracy, co dawało mi trochę przestrzeni na uporządkowanie rzeczy i przygotowanie się do wyjazdu. Kiedy zaczęłam pakować swoje ubrania, czułam, jak każda minuta przybliża mnie do końca pewnego etapu życia.

Zerknęłam na zdjęcia na półce – były tam wspólne chwile, które były dla mnie cenne. Postanowiłam zabrać je ze sobą, żeby nie zapomnieć, jakie byłyśmy bliskie. Pamiętałam, jak obie marzyłyśmy o wspólnym mieszkaniu, a teraz nagle wszystko to zaczynało się rozpadać.

W momencie, gdy byłam prawie gotowa, do mieszkania weszła Rozalia. Jej obecność była jak przypomnienie o wszystkim, co poszło nie tak. Zatrzymała się w drzwiach, patrząc na mnie z mieszanką smutku i złości.

– Luiza, naprawdę musisz to robić? – zapytała, jej głos był cichy, ale pełen emocji.

– Tak, Rozalia, muszę – odpowiedziałam, starając się utrzymać spokojny ton. – To, co się wydarzyło, nie może tak po prostu zniknąć. Potrzebuję przestrzeni, żeby poukładać sobie wszystko w głowie.

Rozalia westchnęła, a jej wzrok opadł na podłogę. Czułam, że jest jej przykro, ale nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić swoje uczucia.

– Wiesz, że nie chcę, żebyś odchodziła – powiedziała w końcu. – Próbowałam się do ciebie dostać, ale wszystko skończyło się tylko na kłótniach. Zależy mi na naszej przyjaźni, ale nie wiem, jak to naprawić.

– To nie jest kwestia tego, czy zależy mi na naszej przyjaźni – odpowiedziałam, czując, jak emocje zaczynają wzbierać. – To jest kwestia tego, że muszę sobie poradzić z tym, co się stało. Może to pomoże nam w przyszłości, jeśli dam sobie trochę czasu na przemyślenie wszystkiego.

Rozalia podeszła bliżej i usiadła obok mnie na podłodze. Jej ręka delikatnie dotknęła mojej.

– Może spróbujmy znaleźć sposób na rozwiązanie tego wszystkiego – zaproponowała, jej głos brzmiał łagodniej. – Nie musisz odchodzić. Może to tylko chwilowy kryzys.

Patrzyłam na nią, widząc w jej oczach prawdziwe zrozumienie i troskę. Mimo że czułam się zraniona i zawiedziona, jej słowa miały dla mnie znaczenie.

– Może masz rację – powiedziałam, próbując opanować łzy. – Ale potrzebuję czasu, żeby wszystko przemyśleć. Chcę, żebyśmy mogły wrócić do siebie, ale teraz muszę zrobić krok w tył, żeby zobaczyć, co naprawdę się stało.

Rozalia skinęła głową, a jej wyraz twarzy wskazywał na to, że rozumie moją potrzebę przestrzeni. Wzięłam ostatni karton i zamknęłam go, a potem spojrzałam na nią jeszcze raz.

– Dzięki za zrozumienie – powiedziałam cicho. – To nie oznacza, że wszystko jest skończone. Tylko że teraz potrzebuję czas na to, żeby poukładać swoje myśli.

Wzięłam ostatnie rzeczy i ruszyłam do drzwi. Rozalia odprowadziła mnie wzrokiem, a w powietrzu wisiała niedopowiedziana obietnica poprawy i nadziei na przyszłość. Wyszłam z mieszkania, czując ciężar decyzji, ale jednocześnie z nadzieją, że czas przyniesie nam nową perspektywę i możliwość naprawy tego, co się zepsuło.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz