Rozdział 94 Kryzys i Przybycie

3 1 0
                                    

**Perspektywa Rozalii**

Dzień rozpoczął się spokojnie, ale napięcie zaczęło rosnąć, gdy Daimon wyszedł z domu na chwilę. Byłam sama i próbowałam się zająć codziennymi sprawami, ale coś w powietrzu nie dawało mi spokoju. Moje myśli krążyły wokół niedawnych wydarzeń, a każda drobna rzecz wydawała się wzmacniać mój niepokój.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a przed sobą zobaczyłam Leona. Jego obecność w moim domu była dla mnie nieoczekiwana i wywołała dreszcze niepokoju.

- Leon? - zapytałam, próbując zachować spokój. - Co ty tutaj robisz?

Leon wszedł do środka, nie czekając na zaproszenie. Jego postawa i wyraz twarzy od razu wzbudziły we mnie niepokój. Daimon, który właśnie wracał do domu, dostrzegł go i szybko podszedł do mnie.

- Leon, co ty tutaj robisz? - zapytał Daimon, jego głos zdradzał napięcie.

Leon wzruszył ramionami, jakby nie dostrzegał powagi sytuacji.

- Przyszedłem zobaczyć, jak się masz - powiedział, patrząc na mnie z wyczekującym spojrzeniem.

Daimon stanął między nami, próbując stworzyć barierę.

- Nie masz tu czego szukać - powiedział, próbując zachować spokój, ale jego ton był stanowczy.

W tym momencie usłyszałam dźwięk telefonu Daimona. Odebrał połączenie, a jego wyraz twarzy szybko zmienił się z zaniepokojonego na bardziej zaniepokojony.

- Luiza, Noah - powiedział do telefonu, a jego głos zdradzał napięcie. - Potrzebuję was tutaj. Leon jest tutaj, a sytuacja robi się napięta.

Daimon zakończył rozmowę i spojrzał na mnie z troską.

- Luiza i Noah zaraz będą tutaj - powiedział, jego ton pełen był troski. - Musimy wytrzymać do ich przybycia.

Leon, widząc, że sytuacja staje się napięta, nie miał zamiaru czekać. Odwrócił się i wyszedł, zostawiając nas z rosnącym niepokojem.

Wkrótce potem usłyszałam dźwięk samochodu na podjeździe. Luiza i Noah weszli do domu, a ich twarze wyrażały zaniepokojenie.

- Co się dzieje? - zapytała Luiza, podchodząc do mnie. - Wyglądasz na naprawdę złe.

Daimon opisał sytuację w kilku słowach, a Luiza natychmiast podeszła do mnie, starając się mnie uspokoić.

- Rozalia, co się stało? - zapytała, trzymając mnie za rękę. - Czy coś cię boli?

Czułam, jak ból w brzuchu staje się coraz silniejszy. Próbowałam zapanować nad sobą, ale ból był coraz bardziej dokuczliwy. Noah podszedł bliżej, obejmując mnie ramieniem.

- Chyba muszę się położyć - powiedziałam, czując, jak słabnę.

Noah natychmiast pomógł mi usiąść na kanapie. Luiza poszła do kuchni, szukając czegoś, co mogło złagodzić ból. W międzyczasie Daimon stał obok, z wyraźnym zmartwieniem na twarzy.

- Rozalia, musimy znaleźć sposób, żeby ci pomóc - powiedział Daimon, trzymając moją dłoń. - Co mogę zrobić, żeby cię uspokoić?

Luiza wróciła z kubkiem ciepłej herbaty i kocem.

- Może to pomoże - powiedziała, podając mi herbatę. - Spróbuj się napić. Ciepła herbata może złagodzić ból.

Noah wziął kubek z herbatą i podał mi go, starając się dać mi jak najwięcej wsparcia.

- Rozalia, oddychaj spokojnie - powiedział Noah, przytrzymując mnie, gdy próbowałam wypić herbatę. - Jesteśmy tutaj z tobą. Wszystko będzie dobrze.

Daimon spojrzał na mnie z niepokojem.

- Chcę, żebyś wiedziała, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby ci pomóc - powiedział. - Jeśli ból się nie ustąpi, musimy rozważyć wezwanie pomocy medycznej.

Luiza usiadła obok mnie, trzymając moją dłoń. Jej obecność była dla mnie ogromnym wsparciem. Czułam, że mimo bólu i niepokoju, nie jestem sama. Noah i Luiza byli tutaj, gotowi wspierać mnie w tym trudnym momencie.

- Rozalia, proszę, jeśli coś się pogorszy, natychmiast powiedz nam - powiedziała Luiza, jej głos był pełen troski. - Jesteśmy tutaj, żeby ci pomóc.

Ból w moim brzuchu powoli ustępował, a ja czułam, jak napięcie w moim ciele zaczyna się rozluźniać. Dzięki obecności Luizy, Noaha i Daimona poczułam się bezpieczniej, mimo że sytuacja była nadal trudna.

- Dziękuję wam wszystkim - powiedziałam, próbując się uśmiechnąć przez ból. - Wasza obecność naprawdę mi pomaga.

Noah przytulił mnie delikatnie, a Luiza i Daimon siedzieli obok, gotowi udzielić mi dalszego wsparcia. Razem stawialiśmy czoła wyzwaniom, a ich obecność była dla mnie nieocenionym wsparciem w tym trudnym czasie.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz