Rozdział 111: Wyprowadzka

1 1 0
                                    

Perspektywa Rozalii

Poranek zaczął się od delikatnego promienia słońca wpadającego przez okno. Przeciągnęłam się leniwie, czując przyjemne ciepło na skórze. Mój brzuch już wyraźnie zaokrąglony, przypominał mi o nowym życiu, które rosło we mnie z każdym dniem. Czas płynął szybko, a piąty miesiąc ciąży przynosił ze sobą nie tylko radość, ale i pewną nostalgię za tym, co zostawialiśmy za sobą.

Daimon krzątał się po pokoju, pakując ostatnie rzeczy do kartonów. Nasz nowy dom, który znajdował się tuż naprzeciwko mieszkania Luizy i Noaha, był już prawie gotowy do zamieszkania. Byliśmy podekscytowani na myśl o tym, że będziemy mieszkać tak blisko nich, a jednocześnie miałam pewne obawy związane z przeprowadzką. Zostawialiśmy za sobą wspomnienia, ale też zyskiwaliśmy szansę na stworzenie nowych.

– Jesteś pewna, że to dobry moment na przeprowadzkę? – zapytał Daimon, podchodząc do mnie i delikatnie kładąc dłoń na moim brzuchu. – Wiem, że to dla ciebie duża zmiana.

Uśmiechnęłam się, czując ciepło jego dłoni. – Tak, jestem pewna. Chcę, żeby nasze dziecko miało swój własny kąt. A poza tym, będziemy przecież blisko Luizy i Noaha. To ważne, zwłaszcza teraz, kiedy nasze życie się zmienia.

Daimon skinął głową i pocałował mnie w czoło. – Masz rację. Będziemy tam szczęśliwi, razem.

Z pomocą Luizy i Noaha przeprowadzka przebiegła sprawnie. Przyjechali do nas wcześnie rano, pełni energii i chęci do pomocy. Luiza, jak zwykle, była niezastąpiona – jej zorganizowanie i entuzjazm sprawiały, że wszystko szło jak po maśle.

– Jesteście pewni, że nie będziecie mieli dość naszej bliskości? – zażartowała Luiza, podając mi kolejną torbę do przeniesienia. – Teraz nie będzie ucieczki przed naszą codzienną obecnością!

Zaśmiałam się, wdzięczna za jej wsparcie. – Cieszę się, że będziemy mieszkać tak blisko. W końcu to nie tylko nasza rodzina, ale i przyszłość naszych dzieci.

Noah, trzymając pudełko z książkami, wtrącił się z uśmiechem. – Już widzę te wszystkie spontaniczne spotkania na kawę i plotki przy śniadaniu.

Wspólnie przenieśliśmy ostatnie rzeczy, a kiedy wszystko było już na miejscu, usiedliśmy w salonie, delektując się zasłużonym odpoczynkiem. W tle słychać było cichą muzykę, a promienie słońca wpadały przez okno, oświetlając nasz nowy dom. Czułam, że to początek nowego etapu w naszym życiu – pełnego miłości, bliskości i wspólnych chwil z najbliższymi.

– Chciałam wam podziękować – powiedziałam cicho, spoglądając na Luizę i Noaha. – Za to, że jesteście z nami, że nam pomagacie. Bez was to wszystko byłoby dużo trudniejsze.

Luiza uśmiechnęła się szeroko. – Zawsze możesz na nas liczyć, Rozalia. Jesteśmy rodziną, a rodzina trzyma się razem.

Daimon przyciągnął mnie bliżej siebie, obejmując mnie ramieniem. – W takim razie, pora na nowy początek. Tutaj, razem.

Patrzyłam na twarze moich najbliższych i wiedziałam, że bez względu na to, co przyniesie przyszłość, z nimi u boku damy sobie radę. Nasze nowe życie zaczynało się właśnie teraz, a ja byłam gotowa na każdą chwilę, która nas czekała.

Nierozłączne Przyjaciółki w Poszukiwaniu Miłości i Zabawy ♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz