Drużynowa zagwizdała, oznajmiając koniec czasu na zadanie. Wszystkie z pociętych 20 karteczek zniknęły. Skąd wiem, że akurat 20? Odpowiedź jest banalnie prosta - bo sama wycinałam. Janek w tym czasie wynosił ławki na zewnątrz. Do czegoś się w końcu chłop w drużynie pełnej bab przydaje.
Wiktoria-Zuzia prosiła wszystkich harcerzy, żeby po kolei czytali to, co zapisali na karteczkach. Potem brała je, i nad ogniskiem spalała do aluminiowej puszki po farbie firmy... nie zapłacili, więc nie podam. Cechy na skrawkach brązowego papieru brzmiały tak:
- wierny,
- lojalny,
- szczery,
- odważny,
- inteligentny,
- godny zaufania,
- uprzejmy,
- odpowiedzialny,
- wyrozumiały,
- cierpliwy,
- pewny siebie,
- skromny,
- przebaczający (to moje),
- uczynny,
- kreatywny,
- asertywny,
- koleżeński,
- zaradny,
- wielkoduszny,
- pracowity.Nawet nic się nie powtórzyło. Nie ukrywam, widziałam w tym jakiś podstęp. Dużo cech, rzeczywiście pasowały do definicji autorytetu. Czy znałam kogoś takiego? Chyba nie. Chciałabym taka być, jednak nie potrafię wybaczać, nie zawsze jestem koleżeńska czy pewna siebie. Trudno, przecież to nie o mnie w tym zadaniu chodzi. Ja choruję na brak funkcji.
To moje bycie przyboczną było bajką. Może imponującą, ale tylko bajką, i to taką najgorszą, bo bez happy endu. Teraz zorientowałam się, że to tylko sen. Że to tylko złośliwy wybryk mojej wyobraźni. Szkoda. Wielka, wielka szkoda. Gdy zdążyłam oswoić się z wizją mojej nowej funkcji, akurat skończył się sen.
W tej samej chwili, Wiktoria-Zuzia wyjęła z puszki dwa zielone sznury. Sznury przybocznych. Zza moich pleców odezwał się głos Janka:
- Coś mnie ominęło?
- Czekamy przecież na ciebie. Jesteś tu przecież w tej chwili najważniejszy, nie licząc Ali - Wiktoria, to znaczy Zuzia puściła do mnie oczko. Może to jednak nie był sen?- Mówiłam już dziś kilka razy, że w tym roku czeka nas wiele zmian. Teraz, w tym momencie, chciałabym wręczyć sznury moim nowym przybocznym - oznajmiła drużynowa. - Jak widzieliście, wzięły się one z puszki napełnionej cechami prawdziwego autorytetu. Bo ja wiem, a niedługo wy też się przekonacie, że druhna Alicja i druh Janek są właśnie takimi.
Ja? Autorytetem? Janek autorytetem? Podaruję sobie komentarz, ale w końcu wiem, że to nie był sen.Dostałam w końcu zielony sznur. Janek też. Tylko nie wiem, jak ja sobie z tym poradzę. Jak MY sobie z tym poradzimy.
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy
Teen FictionMożna mieszkać po sąsiedzku, ale się nie znać. Można chodzić razem do jednej klasy, ale ze sobą nie rozmawiać. Można należeć do rodzin, które się przyjaźnią, ale unikać się na każdym kroku. W drużynie harcerskiej nie jest to możliwe. Jak poradzą s...