Nigdy, przenigdy

25 3 1
                                    

Obudziło mnie pukanie. Nie przestraszyłem się, byłem za bardzo zaspany.
- Proszę - mruknąłem, chcąc wykazać się dobrymi manierami. Nikt nie wchodził. Wstałem z łóżka. Przy okazji nadepnąłem na coś nieprzyjemnie kanciastego. Syknąłem z bólu, ale nie zrezygnowałem z podejścia do drzwi. Zapaliłem latarkę. Rozchyliłem drzwi jeszcze bardziej. Przecież nikogo nie ma... Pukanie nie ustawało. Tym razem i ja puknąłem się w głowę. To stukot o szybę, nie drzwi!

- Co? - szepnąłem, widząc przez szybę... Alicję? Wpuściłem ją do środka. Zamknąłem drzwi. Oby nikt się nie obudził. Bo to, że będę miał problem, jest mało powiedziane.
- Przepraszam, że tak w nocy...
Spojrzałem na zegarek. 2.57. No ładnie. Rodzice mnie ukatrupią, jak się dowiedzą.
- O co chodzi? - zapytałem. - Przecież się na mnie obraziłaś.
- Janek... Ja cię tak bardzo przepraszam... Ja po prostu nie umiem sobie poradzić z tą sytuacją.
- Leon wie? - zboczyłem trochę z toru rozmowy. Alicja zaczęła chlipać.

- Leon wie? - powtórzyłem pytanie.
- Nie - odpowiedziała, ocierając łzy.
- To dlaczego płaczesz? Myślałem, że cię wyśmiał, że rozpowiedział wszystkim. A skoro nie wie, to czemu?
- Bo ty mnie wyśmiejesz...
- Słucham?
- Tak, Janek, przecież wiem...
- Dziewczyno, posłuchaj mnie teraz uważnie. Ja NIGDY, PRZENIGDY nie śmiałem się z twoich uczuć i NIGDY, PRZENIGDY tego nie zrobię. Jeśli rzeczywiście czujesz, że to zauroczenie jest prawdziwe, to ja ci mogę jedynie pogratulować odwagi.

- Ale Janek...
- Nie alejankuj mi tu teraz, a słuchaj dalej. Leon też się do ciebie klei, to widać. Może nie warto w sobie tłumić wszystkich uczuć.
- Co ja mam teraz zrobić?
- Powiedz mi tak zupełnie szczerze. Zależy ci na Leonie?
- No... tak.
- To mu o tym powiedz.
- Ale jak to powiedz?
- Alicja, normalnie. Powiedz i tyle.

- A ty nie będziesz zły? - usłyszałem i chwilowo odcięło mnie od zmysłów. Dopiero gdy Alicja powtórzyła pytanie, wróciłem do świata żywych.
- No chyba sobie żartujesz. Mówiłem ci to kiedyś, ale powtórzę: nawet jak będziesz z największym gamoniem, ale będziesz szczęśliwa, to ja nie pójdę z krucjatą pod wasz dom. Naprawdę, ja nawet poświadkuję wam na ślubie, będę ojcem chrzestnym waszych dzieci. Bo to TY masz być szczęśliwa w swoim życiu, nie ja - stwierdziłem.

Zażenowałem się trochę swoimi słowami, jakbym zapomniał, że to tylko pierwsza, niedojrzała miłostka czternastolatki. Głupie zauroczenie. Moja przyjaciółka traktowała to jednak śmiertelnie poważnie. Zrobiłem to tylko dlatego, że Alicja potrzebowała usłyszeć coś w tym stylu. - Ja jestem twoim przyjacielem. Rozumiesz? Wszystko jest okej, Alicja. Idź już spać, wszystko jest dobrze. Dobranoc.

Położyłem głowę na poduszce. To będą długie, nieprzespane godziny. Za to doskonale wyćwiczę swoje myślenie.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz