Poligloci

30 4 0
                                    

- Co wam przyszło do łbów, aby udawać pijanych? - zapytałam, uwaga, jeszcze siedemnastolatków.
- Yyy...
- Ach tak, rozumiem. Dziękuję za wyjaśnienie sytuacji - prychnęłam sarkastycznie.
- Nie przyszło wam, inteligenci, na myśl, że rodzice wrócą wcześniej? - tym razem odezwał się Janek.

Chłopakom zrzedły miny. Chyba panowie zapomnieli, że dziś (dobra, jutro) kończy się błogi spokój wynikający z nieobecności zarówno matki, jak i ojca.
- Jeny, dzieciątka, na żartach się nie znacie? - powiedział po pewnym czasie Damian.
- Na takich nie, sorry - szybko odrzekł mu brat.

Spojrzałam na zegarek. Godzina 22:38. Pięknie. Jutrzejsze lekcje jakoś będę musiała przetrwać. Kamil z Damianem zabrali się za granie w karty.
- Kto gra w karty, ten ma łeb obdarty - mruknęłam w ich stronę. Przejęci rozgrywką nawet nie zareagowali. Tylko Janek wypuścił "szybsze powietrze z nosa" na znak rozbawienia, a może i politowania nad starszyzną. Jak to możliwe, że oni kończą w tym roku 18 lat? Damian w czerwcu, a Kamil w lipcu? Ja po prostu nie rozumiem, jak takim... ykhym... przyznają prawa wyborcze.

- Kraj, który produkuje najwięcej czekolady? - zagadnął mnie Janek.
- Deutchsland - odparłam.
- Ya ne rozumiyu - westchnął.
- Schade.
- Come off it, Alice.
- What if not?
- I'll want to... hmm...
- Ooo, jacy poligloci... - ocknął się Kamil. Damian zbierał karty, chyba w nagrodę za zwycięstwo. - Takie wymyślne zwroty.
- Nie przypomnę, kto pisze za rok maturę - mrugnęłam do Janka. Uśmiechnął się delikatnie, za co dostał kuksańca od brata.

Kamil przyniósł z pokoju Scrabble. Nie wiem, co oni robili, gdy ich nie było, ale domyślam się, że było ciekawie. Żeby o godzinie 23.20 wyciągać grę na co najmniej godzinę, to trzeba naprawdę się wykoleić.
- Człowieku, my już idziemy do domu! - zgasił go Damian. Kamil zrobił krzywą minę.
- Nie mogę uwierzyć, że oni za pół roku będą pełnoletni - szepnął mi na ucho Janek.

- Weź, to to jest jakiś błąd systemu - odparłam, tyle, że głośniej.
- Wiecie co? Brakowało mi tego, że my tak w czworo razem... - odezwał się Kamil. - Od kiedy wy się... no... ykhym... od razu lepiej.
Nie zrozumiałam, o co mu dokładnie chodzi, ale okej. Całego świata mężczyzn pojąć nie muszę.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz