Niewiedza

35 4 1
                                    

W bezkresie ciemnego korytarza udało mi się wydać tylko pusty, bezsilny jęk. Uciekłem. O myciu zębów nie było mowy. Schowałem się w swój śpiwór. Nawet nie wiem, kiedy uroniłem pierwszą łzę. Łkałem jak mały chłopiec. W tym momencie nie było 15-letniego Jana Borowicza. Był zraniony, maleńki Jaś, któremu św. Mikołaj nie przyniósł na Boże Narodzenie prezentu.

Przypomniał mi się cytat z "Małego Księcia":
"- Jeśli kto kocha różę jedną, jedyną na świecie, bo drugiej takiej nie ma wśród milionów gwiazd, to wystarczy, by na nią spojrzał, a już jest szczęśliwy. (...) Ale jeśli baranek zje taką różę, to dla tego kogoś to będzie tak, jakby nagle zgasły wszystkie gwiazdy! I to ma być nieważne!
Nie mógł nic więcej powiedzieć. Wybuchł łkaniem.
Zapadała noc. Odłożyłem moje narzędzia. Co mi tam mój młotek, moja śruba, co mi tam pragnienie i śmierć! Na pewnej gwieździe, pewnej planecie, na mojej planecie Ziemi trzeba było utulić Małego Księcia. Objąłem go. (...)
Już sam nie wiedziałem, co powiedzieć. Byłem bezradny. Nie wiedziałem, jak do niego przemówić, jak do niego trafić.
Kraina łez jest taka tajemnicza".

Też potrzebowałem utulenia. Też nie wiedziałem, co mam powiedzieć.

Ale co miałem powiedzieć?

Alicja unika mnie jak tylko może, udaje jedynie przy harcerzach, że wszystko jest ok! W dodatku kręci się obok niej Leon, a ona mu na to pozwala! Boję się, że on zrobi jej krzywdę, bo wiem, że jest do tego zdolny. ALE NIE MOGĘ JEJ TEGO POWIEDZIEĆ! Nie chcę, żeby uznała mnie za zazdrosnego, żeby już totalnie się ode mnie odwróciła.

Jestem tchórzem, bo nie powiedziałem wtedy przez Zuzią prawdy. NAZWAŁEM NASZĄ PRZYJAŹŃ GŁUPOTĄ! Zrobiłem z Alicji kogoś... nic nie wartego. Jakbym zapomniał, że 10 lat temu ona była moją całą wartością... Jakbym wyparł się tego, że nadal jest dla mnie jednym z najcenniejszych ludzi na Ziemi!

Nadal zależy mi na niej zależy. Cholernie zależy.

Gdyby ona zdawała sobie z tego sprawę.
Gdyby Alicja o tym wiedziała...

Cały czas nasłuchiwałem, czy Alicja wróci do spania. Nie usłyszałem jej kroków. Nie usłyszałem choćby najmniejszego sygnału, że z powrotem tu przyszła. Nie miałem odwagi się rozejrzeć. Jak mały smarkacz otarłem łzy o rękaw piżamy i próbowałem zasnąć. Rano miałem prowadzić zajęcia. Ostatnie zadanie z próby na ćwika. Taki będzie ze mnie ćwik jak z koziej... no właśnie.

Też potrzebowałem utulenia. Też nie wiedziałem, co powiedzieć.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz