Złoto

25 3 1
                                    

Padły korki. Z jednej strony głupio, ale z drugiej... Dobrze, że byłam w sali, a nie na przykład w windzie. Zawał gwarantowany. Ciekawe, czy taka winda spada, czy tylko staje w miejscu... Hmm...

Oby jednak nie przyszło mi się tego dowiedzieć w oparciu o własne doświadczenia.
- Przydałby się ksiądz Artur...
- Może dadzą sobie radę - odpowiedział Janek.
- Zobaczymy. Albo i nie zobaczymy, bo będzie ciemno.
No właśnie... Tak to jest, gdy organizuje się tak ważne wydarzenia w sali, która polega tylko na sztucznym oświetleniu. Światło słoneczne to jednak coś.

Po jakichś 15 minutach prąd wrócił. Ponownie cała sala rozbłysła blaskiem setek świetlówek.
- Jeszcze raz podaję wyniki - znów powiedział mężczyzna.
- No, w końcu... - westchnęłam tak cicho, jak tylko potrafiłam.
- Karolina Adamus, Alicja Lewandowska, Jan Borowicz - wyrzucił z siebie. Pewnie nie chciał, żeby znów coś mu w tym przeszkodziło. A ja? Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Nie poszło mi tak dobrze, przynajmniej tak mi się wydawało.

Janek pociągnął mnie za rękaw mojej granatowej sukienki. Dziwnie do siebie pasowaliśmy. On też był ubrany cały na granatowo. Ale nie w sukienkę, rzecz jasna. Dla ludzi płci męskiej odpowiedniejsze są ładne spodnie i nienagannie wyprasowana koszula. Koniecznie z długim rękawem. Janek tylko takie akceptował. Wyszliśmy na środek. Brawa wciąż nie ustawały. Powoli analizowałam, co właśnie się wydarzyło. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Podejrzewałam, że ktoś wyskoczy zza krzesła i krzyknie "It's a prank, bro!".

Stanęłam na stopniu podium. Nie na najwyższym, ale też nie najniższym. Janek lepiej pasował na zwycięzcę ogólnopolskiej olimpiady. Przyłożył się do tego dużo bardziej niż ja. W sumie to sukces zawdzięczam jemu. Trudno zapomnieć, jak zamęczał mnie różnymi ciekawostkami o czekoladzie. Dzięki, przyjacielu. Dzięki, podzielę się z tobą czekoladą. O ile nie będziesz miał już jej dość, gdy zjesz swoją porcję.
- Gratulacje - uścisnął mi rękę prowadzący. Po chwili dzierżyłam dumnie karton pełen brązowego złota. I nie chodzi mi o... no właśnie.

Patrzyłam na Janka z podziwem. Jak zwykle nieśmiało odbierał nagrodę.
- Gratulacje - szepnęłam do niego.
- Wzajemnie - powiedział, pokazując rządki białych zębów. Uświadomiłam sobie, że mam niezwykle przystojnego przyjaciela...

Dlaczego? Ta cała Karolina z trzeciego miejsca wpatrywała się w niego jak w obrazek. W sumie... nie tylko ona. Pewnie wszystkie dziewczyny, oprócz mnie. Dla mnie Janek zawsze zostanie moim najlepszym przyjacielem. Być może niezwykle przystojnym, ale tylko przyjacielem. Chociaż ja pokusiłabym się o stwierdzenie, że aż przyjacielem. Mogłabym i tego nie mieć.

Sam Cyceron powiedział, że „wykreślić ze świata przyjaźń… to jakby zgasić słońce na niebie, gdyż niczym lepszym ani piękniejszym nie obdarzyli nas bogowie”.

Cycerona jednak wypada słuchać.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz