- No, to słucham - powiedziałem, gdy Zuzia i Leon rozeszli się do swoich domów. Wracałem z Alicją.
- Nie ma czego - próbowała mnie zbyć, choć doskonale wiedziała, że ze mną nie jest tak łatwo.
- Alicja, no nie wiem. Chomik stryjecznego kuzyna szwagra trzeciego męża twojej ciotki od strony prapradziadka drugiej żony listonosza zdechł? Czy jeszcze inne bezpośrednio dotykające cię nieszczęście?
- Bardzo zabawne - fuknęła. No dobra, muszę przyznać, za dużo ironii w jednym zdaniu.Szliśmy pomału. Specjalnie. Guzik mnie obchodziło, czy Alicja zdąży na tego "Ojca Mateusza", czy nie, jeśli nie raczy mi odpowiedzieć na proste pytanie. Szczególnie, że na 100% znała na nie odpowiedź.
- Jakaś dziewczyna do mnie pisze - wyjawiła jednak, a mi zaświeciła lampka. Czyżbyśmy mieli ten sam problem, którego inicjały to AK? I nie, nie chodzi o Armię Krajową.
- Antonina Kaczmarczyk? - zapytałem.
- Skąd wiedziałeś?Streściłem historię naszej konwersacji, tak właściwie monolog tajemniczej Antoniny.
- A do ciebie co pisała?
- Jakieś durne wiadomości. Że już nie będę jedyną dziewczyną w klasie, że będę musiała się dzielić z nią chłopakami, że już jakiś jeden wpadł w jej oko - wyliczała Alicja.
- Ma tupet - zaśmiałem się.
- Tym bardziej, że zdradziła tożsamość swojego obiektu westchnień... Gratuluję, Janek. Chociaż w sumie... To nie pierwsza twoja wielbicielka.Na chwilę mnie zamurowało. Na szczęście szybko się ocknąłem.
- Okej, ale czym się martwisz? Tym, że będziesz się musiała dzielić chłopakami? Przecież jeden ci wystarczy.
- Nie, nie tym... - zaprzeczyła.
- W takim razie czym? - drążyłem. Kropla drąży skałę.
- Janek, za dużo pytań...
- Nie, "nie za dużo pytań". Za mało odpowiedzi - odparłem. - Szczerych odpowiedzi.Zbliżaliśmy się już do naszych domów, a nadal nie dokończyliśmy rozmowy. Jestem strasznie dociekliwy. Może nawet odrobinę wścibski. Ale strasznie dziwi mnie fakt, że Alicja tak przejmuje się dodatkową, a zarazem dopiero drugą dziewczyną w klasie. To nie było normalne.
- Po prostu czuję, że narobi w klasie dużo zamieszania... Nie znam jej jeszcze, a już jej nie lubię.
- Mam podobnie - dodałem. - Ale mówi się trudno. Może zakumpluje się z Filipem i będziemy mieć ten duet z głowy. Do zobaczenia, Alicja!- Poczekaj, jeszcze jedno - zatrzymała mnie na moment. - Ładne perfumy.
- Dzięki - odrzekłem mocno zaskoczony.
- Sam wybierałeś?
- Nie, babcia.
- Wszystko jasne - zaśmiała się i poszła w stronę swojego domu.Chwila, czy ona właśnie skomplementowała moje perfumy?
Mało istotne.
Powiedziała przecież, że ja nie nie mam gustu. Niekulturalnie.
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy
Roman pour AdolescentsMożna mieszkać po sąsiedzku, ale się nie znać. Można chodzić razem do jednej klasy, ale ze sobą nie rozmawiać. Można należeć do rodzin, które się przyjaźnią, ale unikać się na każdym kroku. W drużynie harcerskiej nie jest to możliwe. Jak poradzą s...