Jechaliśmy długo. Od domu było już około 30 kilometrów. W tych stronach nie bywamy zbyt często. Głównie pola, lasy, mokradła. I piaszczysta droga. Pył unosił się w górę i wpadał mi do oczu. W takich momentach przydają się okulary, których, rzecz jasna, nie mam.
- Bolą cię już nogi? - zapytałem brata, gdy zauważalnie zwolnił.
- Nie - zaprzeczył. - Zobacz.Skręciliśmy w stronę jakiegoś lasu. Zdziwiłem się. Lasy Państwowe w tych stronach to rzadkość. Zapięliśmy rowery przy jednym z drzew. Zastanawiałem się, co przykuło uwagę Damiana. On jednak pewnie szedł kilka kroków przede mną. Wydawało by się, że już w tym miejscu był.
Nie pomyliłem się. Damian doskonale wiedział, gdzie mnie prowadzi. Po raz drugi ogarnęło mnie zdziwienie. Nigdy nie słyszałem, że w oddalonym o 30 km od nas lesie znajduje się leśny tor przeszkód, siłownia... Zwał jak zwał.
Wszystko wyglądało na stare, ale zadbane. Śmieci nie były porozrzucane dookoła wszystkiego, jak w niestety dużej części takich miejsc. Światło delikatne przebijało przez korony drzew. Filmowy widok.- Stwierdziłem, że jeśli już się nudzisz, pokażę ci to miejsce. Może takim sposobem nie zamienisz się w miłośnika słabych romansów...
- Skąd znasz to miejsce? Od kiedy? Przyjeżdżałeś tu? - zacząłem swój wywiad.
- Byliśmy mniej więcej w twoim wieku, gdy z Kamilem tu trafiliśmy. Przyjeżdżaliśmy tu jakoś raz w tygodniu... Teraz średnio mamy czas... I chęci chyba też...
- Przyjedźmy tu jutro, wieczorem... - zaproponowałem. - Może Kamil będzie chciał z tobą znów... poćwiczyć?Godzina powrotu do domu zleciała jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałem, z powrotem przekraczaliśmy zieloną tablicę z napisem "Dziędzielów". Dojeżdżaliśmy do domu. Pod furtką domu Lewandowskich stała Alicja z Leonem.
- Cześć - powiedziałem, gdy przejeżdżałem centralnie obok nich, ale się nie zatrzymywałem. Oboje odpowiedzieli. Schowałem rower do garażu i poszedłem do domu.- Czyżby to był powód twojego zachowania? - spytał Damian bezpardonowo. Przewróciłem oczami.
- Nie, nie przeszkadza mi, że Alicja się z kimś spotyka - odparłem. Oczywiście zgodnie z prawdą.
- Hm... Od kiedy ci to nie przeszkadza? Chyba, że... w grę wchodzi ktoś czwarty?
Specjalnie się uśmiechnąłem.A, co tam.
Lepiej w tę stronę niż w tę drugą, z Alicją.
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy
Ficção AdolescenteMożna mieszkać po sąsiedzku, ale się nie znać. Można chodzić razem do jednej klasy, ale ze sobą nie rozmawiać. Można należeć do rodzin, które się przyjaźnią, ale unikać się na każdym kroku. W drużynie harcerskiej nie jest to możliwe. Jak poradzą s...