Nieradkowice

34 2 0
                                    

Grudzień zaczął się dla mnie bardzo depresyjnie. Już pierwszego dnia ostatniego miesiąca roku zgarnęłam jedynkę za brak zadania. Żeby nie było, ja to zadanie miałam! Tylko zrobione w zeszycie, a nie na kartce, na której podobno pani sobie życzyła. Historia taka jest - pani gada coś innego, a na następnej lekcji wrzeszczy, że jesteśmy tacy niedobrzy, bo "wmawiamy" jej coś, co rzeczywiście zadała.

Kolejne dni jakoś przeszły, poprawiłam tę pałę, wyrywając z zeszytu kartkę z zadaniem. Niby nic się nie stało, ale 1 w nawiasie zostanie. Całe szczęście, że dziennik elektroniczny takich ocen do średniej nie wlicza. Następnego dnia pisałam niezapowiedzianą kartkówkę z niemca, z jakichś tam słówek. Coś niby nabazgrałam, ale lepszej oceny niż dostateczny się nie spodziewam.

Szkoła to jednak nic, w porównaniu z tym, co czeka mnie w drużynie... Za dwa tygodnie jedziemy na biwak całej drużyny, na którym w końcu rozdzieli się "Metanoja". Na tym biwaku przypadają też urodziny... wiadomo czyje. To będą pierwsze urodziny Janka od jego piątych, które spędzimy wspólnie. To nie tak, że nie zapraszał. Zapraszał. Jedynie ja nie chciałam.

Za każdym razem. Szóste urodziny, siódme..., ósme..., dziewiąte..., dziesiąte..., jedenaste..., dwunaste..., trzynaste..., czternaste... Co roku dostawałam zaproszenie w kopercie koloru granatowego - ulubionego Janka. 9 razy z rzędu lądowało w koszu na śmieci, rozdarte na setki kawałków. Tym razem nie mogę uciec. Nawet gdybym chciała, nie mam jak. Będziemy na wyjeździe z drużyną, której jestem przyboczną i której powinnam dawać dobry przykład...

Na biwak jedziemy do Nieradkowic. Tych samych Nieradkowic, które wylosowałam podczas mojego poosowego wypoczynku w domu. Pani dyrektor szkoły okazała się być byłą harcerką, więc z miłą chęcią użyczyła nam szkoły na nocleg. Dopięłam wszystko na ostatni guzik, z maluteńką tylko pomocą Radka i Zuzi. Udało się. Organizowanie wyjazdów drużyny jest czymś naprawdę ciekawym...

Dzięki moim staraniom zostałam oboźną biwaku. Mam nadzieję, że przynajmniej mi nikt nic nie dosypie, jak zdarzyło się to Wiktorii-Zuzi...

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz