Mama

48 5 4
                                    

- Alicja, dawaj, no dalej - szeptałam do siebie. Stałam przed drzwiami domostwa rodziny Borowiczów. Czas schować dumę do kieszeni. Albo duma, albo przyjaciel. Wybieraj. Zapukałam. Po chwili otworzyła mi mama Damiana i Janka.

- Alicja, witaj, dawno cię u nas nie było... - powiedziała pani Dorota z niemałym zaskoczeniem.
- Trochę tak... - odparłam niepewnie. - Jest może Janek?
- Janek właśnie wyszedł. Dosłownie się minęliście. Ale gdzie? Nie mam pojęcia. Powiedział, że za 2 godziny wróci. Tyle wiem.
- Dobrze. Dziękuję. Do widzenia.

Wróciłam do domu. Trochę mi ulżyło. Niesiona nachalnymi emocjami zupełnie nie zauważyłam, że nie jestem jeszcze gotowa na tę rozmowę. Jeszcze nie dziś. Przynajmniej jeden dzień. Ferie się dopiero zaczęły. Tak, dopiero się zaczęły.
- Alicja, ktoś do ciebie przyszedł! - niespodziewanie zza altany odezwał się mój tata. - Czeka na ciebie w domu.
Mózg mocno pracował nad myślą "kto to może być?". Nie miałam ani ochoty, ani cierpliwości, aby tkwić z powrotem na zewnątrz.

- Siostra, czeka na ciebie w twoim pokoju - powiedział Kamil. Nie czułam potrzeby mówienia czegokolwiek. Wbiegłam po schodach. Drzwi do mojej prawie komnaty były uchylone.
- Janek?
- Przepraszam - wstał i ruszył w moją stronę. - Przepraszam cię.
Zauważyłam lśniące w jego oczach łzy.

- Hej, nie ma potrzeby płakać. Wszystko jest ok - powiedziałam, starając się spokojnie analizować słowa, które przed chwilą usłyszałam. Widziałam, że Janek nie wierzy moim słowom.
- Naprawdę, Janek.
- Mówisz poważnie?
- Chyba nigdy nie byłam tak śmiertelnie poważna, jak jestem teraz.

Janek objął mnie najpierw jednym ramieniem. Delikatnie. Później drugim. Również delikatnie. Chwilę potem zatopiłam się w jego objęciu. Przypomniawszy sobie o jednej bardzo ważnej rzeczy, zbyt nerwowo wyrwałam.
- Przecież ty nie lubisz się przytulać. Nigdy nie lubiłeś - powiedziałam nad wyraz naturalnie, jak gdyby nigdy nic.

- Jak się nie wyrywam, to nie jest mi tak źle.
- Wiesz, że byłam u ciebie w domu? - powiedziałam i z powrotem wtuliłam się w Janka.
- Wiem. Uciekłem przez okno. Moja mama pewnie wparowałaby nam do pokoju.

Wróciłeś w końcu, przyjacielu.
Wróciłeś.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz