Opaska

15 2 0
                                    

Puls przyspieszył mi nie na żarty. Starałem się domyślić, do którego z nas zwraca się byczkowaty chłopak. Wyglądał na starszego od nas o co najmniej 2 lata.
- O co ci chodzi? - zapytałem głośno, lecz niepewnie.
- O co mi chodzi?! O co mi chodzi?! - gorączkował się. Spojrzałem na Leona. Spotkaliśmy się wzrokiem. Wyglądał na jeszcze bardziej przerażonego niż ja.
- Człowieku, nie znam cię i nic ci nie zrobiłem - powiedziałem. Chyba to był błąd.

Chłopak podszedł do mnie i mocno szarpnął za koszulę od munduru. Starałem się uwolnić z opresji, co na szczęście, przynajmniej na ten moment, się udało.
- Natalia jest moja, frajerze - oświadczył cały czerwony. A więc o to chodzi...
- Przecież ja nic do niej nie mam - stwierdziłem pewnie. Byczek zaśmiał się nerwowo.
- Tak, wcale - wycedził przez zęby.
- Poważnie, on jej nawet nie lubi! - tym razem w mojej obronie stanął Leon. Przyjrzałem się chłopakowi. Na ręce miał opaskę z imieniem "Maksymilian". Jeny, on ma tak na imię? Jest tyle imion, a on akurat nazywa się tak, jak mój brat?

Maksymilian ponownie złapał mnie za koszulę. Odpruły mi się dwa guziki. Nie to było jednak w tamtym momencie najważniejsze. Bałem się o swoje zęby, swoją twarz, swoje życie.
- Masz się od niej odczepić! - krzyknął, telepiąc mnie na wszystkie strony świata. - ROZUMIESZ?!
- No rozumiem, rozumiem - odburknąłem.
- To twoja dziewczyna? - odezwał się mistrz negocjacji, Leon.
- Nie - odparł Maksymilian. - Ale jest moja!
- To dlaczego nie zaproponujesz jej związku? - spytał Leon. Nieudolnie grał na czas, mięśniak się tylko jeszcze bardziej denerwował. Później mu o tym powiem...

- Nie rusza się tego, co moje! - kontynuował byczek, chyba nie rozumiejąc moich poprzednich słów. Starałem się zachować spokój, co wcale nie było takie łatwe...
- NIE RUSZAM JEJ! - finalnie nie wytrzymałem. - WCALE JEJ NIE LUBIĘ! WNERWIA MNIE, ROZUMIESZ, CZŁOWIEKU?!
I poczułem cios na swojej twarzy. Chwilę później poleciała mi krew. Leon odciągnął go ode mnie i popchnął na trawę. Maksymilian zmył się z miejsca zdarzeń.

Kupidynie, błagam, weź urlop i daj spokój ludziom, których mam wokół siebie!

- Nie no, nie wierzę! - chwilę później zjawiła się Alicja. Spodziewałem się kłopotów. - Nie można wam nawet zaufać...
- Alicja, to nie tak! - zawołał za nią Leon.
- Jak nie tak?! Jak nie tak? To dlaczego Janek ma rozwalony nos? Sam się uderzył?! Wiecie co, nie mam co was siły... Myślałam, że mogę na was polegać... Myliłam się... - powiedziała, powstrzymując łzy. Pobiegła do swojego namiotu.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz