294

18 2 0
                                    

10 minut przed czasem wyłączyłem swój budzik w zegarku. Bycie oboźnym to nie taka prosta sprawa, a po kilku godzinach snu na nieumiejętnie zrobionej pryczy staje się to praktycznie awykonalne.

Patryk, Mikołaj i Wojtek spali jak susły. Obolały przebrałem się w sportowe ubrania i wyszedłem z namiotu. Pozwoliłem wartownikom iść już do namiotu i również przygotować się do porannej zaprawy. 20 minut mogę poobserwować obóz.

Usiadłem na podeście wartowników i założyłem bluzę, którą wziąłem z namiotu. Poranki nie są już takie ciepłe jak nawet późne wieczory. Po chwili dołączyła do mnie Zuzia, której już nawet Alicja nie nazywa Wiktorią-Zuzią. Przebrana w sportowy dres i z nieuczesanymi włosami nie była do siebie zbytnio podobna.
- Ooo, już wstałeś?
- No... Nie miałem dzisiaj najlepszej nocy.
- Dlaczego? Co się stało? - zapytała drużynowa.

- Najpierw miałem jakiś dziwaczny sen, potem obudził mnie Wojtek, że mu niewygodnie na pryczy. Płakał, więc się z nim zamieniłem... Bolą mnie wszystkie mięśnie i kości.
Zuzia zaśmiała się na moje słowa.
- Spokojnie, rozciągniesz się na zaprawie - zapewniła. - A tak z innej beczki, co ci się śniło?
- Uciekałem skądś, chyba przed pożarem, bo paliły mnie plecy. Nagle się przewróciłem i ktoś zaczął mnie kopać, powiedział coś w stylu "To koniec". Myślałem, że umieram. Potem rozpętała się burza i jakiś głos kazał mi wstać. Nie wiem, co byłoby dalej, bo obudził mnie Wojtek.

Wybiła godzina obozowej pobudki. 7.50 to i tak łaskawa godzina - pamiętam pobudki w "Świcie" o świcie, 5.00, 6.00 rano. Ale tak jest dobrze, sen jest ważny. Od ósmej rano do dziesiątej wieczór jest mnóstwo czasu. Mnożąc to przez 3 tygodnie wyjdzie nam aż... 294 godziny! Wiadomo, trochę pójdzie na posiłki, odpoczynek poobiedni, toaletę. Większość jednak zostanie i spędzimy go na najróżniejszych zajęciach.

- Pobudka, wstajemy! - krzyknąłem. - Za 10 minut zbiórka na zaprawę!
Gdy po minucie w żadnym namiocie nie było oznak ruchu harcerzy, w grę wkroczył najsilniejszy ze wszystkich sprzęt. Na "Hej miśki" włączone na pełnej głośności z jednego z lepszych głośników na rynku nie ma mocnych.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz