Dym

22 1 3
                                    

Zmachałem się trochę, nie ukrywam. Nie żebym sugerował, że Alicja dużo waży... Po prostu jestem wyższy od Leona, musiałem się schylać, aby Alicji było wygodnie siedzieć na ułożonym przez nas "krzesełku".
- W końcu, jesteście! - zawołała Zuzia. - Nic ci nie jest?
Alicja niepewnie stanęła na obolałą nogę. Nie wyglądała najlepiej. Drużynowa przestraszyła się trochę.
- Zawołam Radka - powiedziała. Po chwili jej narzeczony pojawił się tuż obok nas.
- Szpital - oświadczył. - Lepiej dmuchać na zimne.

Obóz już spał. Wartowników nie było. Zuzia wraz z Radkiem i druhem Arturem oczekiwali na nasz powrót. Noc była gorąca. Wytarłem ręce ubrudzone ziemią o spodenki. Wziąłem głęboki oddech. Przypomniałem sobie, że miałem zadzwonić do mamy. Trudno, zrobię to już jutro. Dwudziesta trzecia to zdecydowanie za późna godzina na pogaduchy z ciężarną leżącą na szpitalnym oddziale.

Radek zabrał Alicję do szpitala, na Nocną i Świąteczną Opiekę Zdrowotną. Pojechali tam razem z księdzem. Zuzia została z nami na obozie.
- Chłopaki, idźcie spać - powiedziała. - Wystarczy wrażeń na dziś.
Spojrzałem na Leona. On też ani myślał kłaść się do łóżka. Zuzia westchnęła i odpuściła. Zrozumiała, że niewiele wskóra.
- Tylko mi się nie pobić - powiedziała całkiem poważnie. - Kolejnego nieszczęścia nie chcemy.

Poszedłem wziąć szybki prysznic. Włączyłem zimną wodę. Przeszedł mnie dreszcz. Zmyłem z siebie kurz, pył i ślad zaschniętej krwi. Zraniłem się w nogę. Nikomu jednak o tym nie powiedziałem. Nie zamierzałem. Jestem zaszczepiony na tężec. Nic mi nie będzie. Niedbale wytarłem włosy ręcznikiem. Zaniosłem rzeczy do namiotu i wyszedłem. Leon siedział skulony przy dogasającym ognisku.

Zrobiłem podobnie. Usiadłem z wiejącym wiatrem. Chciałem uniknąć zapachu dymu. Na swojej piżamie. Na swojej skórze. W swoich włosach.
- Dlaczego ona cię przepraszała? - zapytał Leon, nie patrząc w moją stronę. - Dlaczego ciebie?
Zaśmiałem się żałośnie.
- Nie znam odpowiedzi na twoje pytanie - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Alicja mi nic nie zrobiła.

Gdy wypowiedziałem te słowa, żaden z nas się już nie odezwał. Siedzieliśmy w ciszy dobre 15 minut.
- Wiem, że nie wybaczyłeś mi tej sytuacji sprzed laty - szepnął Leon, przerywając złowrogą ciszę.
- Bałem się ciebie - syknąłem z wyrzutem. - I przez to straciłem przyjaciółkę. Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz zabrać mi jej drugi raz?
- Nie ma dnia, w którym nie żałuję tego, co zrobiłem, Janek. To moja wina, wiem. Ale teraz naprawdę zakochałem się w Alicji. Nie mów jej o tym... Znienawidzi mnie.
- Tak jak mnie. Na 10 lat.
- Proszę, Janek. Błagam.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz