Kurier

19 2 0
                                    

- Wpiszę nas dziś na wartę nocną, dobrze? - powiedziałam do Janka, który w czasie ciszy poobiedniej smarował coś w notatniku.
- Co? - oderwał się od zajęcia. - Spoko. O której?
- Hmm... Od drugiej do czwartej? - spytałam.
- Warty są dwugodzinne? - zdziwił się.
- Dzięki temu warty są co trzeci dzień - wyjaśniłam.
- Całkiem mądre... - skwitował.

Zastanawiałam się, co u mamy, taty i Kamila.
- Będziesz dzwonił dziś do rodziców? - zagaiłam.
- Myślisz, że teraz jest ten moment?
- Myślę, że tak. Dam tylko znać Zuzi i pójdziemy.
Zuzia doskonale wiedziała, że nasze (moja i Janka) rodziny mogą się lada dzień powiększyć. Nie robiła problemów, abyśmy zniknęli na 20 minut i dowiedzieli się, co słychać w Dziędzielowie.

Poszliśmy do składziku w murowanym budynku, gdzie raczej ciężko spotkać żywą duszę w porze i obiadowej, i poobiedniej. Po drodze minęliśmy Kubę i Marcelinę, którzy razem ze swoją drużyną właśnie udawali się na obiad. Zmierzyli nas wzrokiem. My zresztą też nie byliśmy dłużni.
- Jest zasięg, wow... - szepnął Janek.
- Dzwoń pierwszy - powiedziałam mu i wyszłam na zewnątrz. Po mniej więcej dziesięciu minutach wyszedł.
- Wszystko po staremu, nic się nie dzieje - streścił, co tam słychać u rodziny Borowiczów.

Wybrałam numer do mamy. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Cześć mamo, co tam u was?
- W sumie to nic ciekawego - powiedziała.
- Jak się czujesz?
- Plecy mnie trochę bolą i trudno mi spać, ale poza tym jest dobrze. A u was wszystko w porządku?
- Pewnie.
- Opowiadaj, co robiliście.
Opowiedziałam, co miałam opowiedzieć i rozłączyłam się. Do porodu jednak jeszcze daleko - tyle zrozumiałam.

Wracaliśmy spokojnie do obozu, gdy usłyszałam chichot dobiegający zza drzew.
- Słyszysz to? - zapytałam Janka.
- Słyszę - potwierdził aż nadto spokojnie. - Śmieją się z nas, że idziemy obok siebie.
- Niby dlaczego?
- Tego to nawet najstarsi górale nie wiedzą.
- Gdzie wy się podziewaliście? - zapytał Leon. Pewnie jakiś "kurier" dostarczył mu "sensację".
- Nie było nas chwilę - odparłam zaskoczona.
- Nooo... Nie było was chwilę... Razem - dodał z przekąsem.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz