Cukierki

37 3 0
                                    

***PERSPEKTYWA JANKA***

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom i uszom. No tak, niby moje urodziny, półokrągłe, bo 15. Ale... Po prostu nie spodziewałem się, że ktokolwiek o tym pamięta. Że Alicja o mnie pamięta, bo doskonale wiem, kto jest głównym sprawcą tego wydarzenia. To było miłe.

Ale... jednocześnie przykre. Wciąż pamiętam, gdy spędzałem je w naszym domu, w otoczeniu mamy, taty, Damiana i całej rodziny Lewandowskich. Ostatnie urodziny, na które przyjścia nie odmówiła Alicja były moimi piątymi. Minęło 10 lat, zanim znów ją tego dnia zobaczyłem.

- W imieniu wszystkich harcerzy, Janku, chcę złożyć ci życzenia z okazji twoich 15 urodzin - zaczęła Zuzia. - Wszystkiego harcerskiego.
- Żyj nam 100 lat - dodał Radek.
- A to jest prezent od całej drużyny - powiedziała Alicja, wręczając mi niewielkie zawiniątko. Postanowiłem zostawić je na tak zwane "kiedy indziej".
- Poczekajcie chwilkę - odparłem już w biegu. Wygrzebałem z plecaka nieprzemakalną torebkę, tym razem wypełnioną wieloma rodzajami cukierków.

- W nocy? Poważnie? - odezwała się jedna harcerka starsza, z gangu fit-świrusek. Ja jednak nie zaprzestałem rozdawania słodkości. Inni jakoś nie mieli nic przeciwko.
- Oj tam, po zjedzeniu cukierków ładnie umyjecie ząbki i wrócicie do spania. Jutrzejsza pobudka z racji święta przeniesiona na godzinę dziewiątą - zadecydowała drużynowa. "Narnia" zareagowała na tę wieść głośnym aplauzem.

- Dzięki - powiedziałem do Ali, gdy wszyscy rozeszli się ze szczoteczkami.
- To im dziękuj - wskazała na Zuzię i Radka.
- Ja tam wiem swoje - wyciągnąłem z kieszeni piżamy malutką paczkę miśków-żelków. Dokładnie tych, którymi zajadaliśmy się w dzieciństwie.
- Chcesz? - zapytałem.
- Solenizantowi grzech odmówić - uśmiechnęła się niepewnie.
- Przecież wiem, że to twoje ulubione.
- Wiem, że wiesz. Dużo rzeczy o mnie wiesz - westchnęła.
- Ty o mnie też.
- No... Tak jakoś wyszło...

- Alicja, ja mam już dość tego "jakoś" - odważyłem się powiedzieć to, co od dłuższego czasu leżało mi na sercu. - "Jakoś" się widzimy, "jakoś" ze sobą rozmawiamy, "jakoś" utrzymujemy w miarę poprawną relację. Ludzi się albo lubi, albo nie - tutaj przerwałem. Czekałem na reakcję Ali.
- Co ja mam ci powiedzieć, co? Zawsze mogło być gorzej - z impetem usiadła na zimnej posadzce. - Zawsze mogło być gorzej.
- Ale mogłabyś w końcu wydusić, jak bardzo mnie nienawidzisz! - krzyknąłem, a raczej chciałem krzyknąć.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz