Pontypandy

17 2 0
                                    

Czy ogień może się tak szybko rozprzestrzeniać?

Od kilku tygodni nie padał deszcz. Trawa zrobiła się krucha i żółta. Ziemia przy każdym podmuchu wiatru oddawała pył. Mnóstwo ostrzeżeń leśników. Zakaz rozpalania ognisk od kilku dni.

Tak, może.

Żywioły są nieprzewidywalne.

Nieprzewidywalniejsze są chyba tylko ludzkie uczucia.

Po raz kolejny przeliczałam harcerzy. Modliłam się, aby tylko nikt się nie zgubił. Aby wszyscy byli bezpieczni. Leon, Janek. Obrażalska Kinga. Wszechwiedzący Józek. Irytujący Wojtek też... Żeby Zuzia wróciła bezpiecznie. Żeby Radkowi nic się nie stało.

Niech wszyscy będą cali i zdrowi.
Niech wszyscy będą cali i zdrowi...

Brak zasięgu. Nawet nie dało się wykonać połączenia. Nie wiedziałam, gdzie iść. Dobrze, że Janek z Leonem mniej więcej się orientowali. Dobrze ich mieć. Dziękuję, że ich mam.

Szliśmy w całkowitym milczeniu. Nawet najbardziej rozgadanym brakło słów. W trzydziestu kilku parach oczu odbijało się przerażenie. Strach.

Strach.
Uczucie, które towarzyszyło mi na obozie najwytrwalej ze wszystkich.
Strach.
Paraliżuje. Zaskakuje. Przekracza granice.
Wydawać by się mogło, że nigdy nie będziesz bał się bardziej.
Bzdura.
Głupota.
Kłamstwo.

A kto wierzy w kłamstwa?
Ignorant?
Idiota?
Wariat?
Nie.
Wykształcony.
Inteligentny.
Zdrowy na umyśle.

Nie spadnie deszcz. O czym ty w ogóle myślisz? To nie film "Strażak Sam" i pożar w Pontypandy. W życiu coś, co niszczy, nigdy nie kończy się happy endem. Nic. Nikt.
Rany się goją, ale blizny zostają.
Od ciebie zależy tylko, ile ich będzie.

Rozbolała mnie noga. Ból był piekący. Zupełnie inny, niż ten ostatnio. Jakby ktoś rozdzierał moją skórę, przypalał ją nad płomieniem ogniska, a mi kazał wdychać ostry dym.

Znienawidziłam zapach dymu. Szybko. Bardzo szybko. Gdy tylko czułam go mocniej, w myślach wyobrażałam sobie nasz obóz w płomieniach.

Nienawiść przychodzi szybko.
Miłość w sumie też.
Najdłużej schodzi obojętności.

Dotarliśmy go asfaltowej drogi. Nieoświetlonej, ale zawsze coś. Leon próbował łapać zasięg. Udało mu się. Zatelefonował do księdza. "Straż już jedzie". Radek powiedział, że u niego wszystko ok.

Zuzia nie odebrała.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz