Szkoła

78 5 0
                                    

Gdy ognisko było już gotowe, usiedliśmy we troje na ławce. Chwilowo nikt nic nie mówił, może dlatego, że przerzucanie drewna nas trochę zmęczyło. Do rozpoczęcia zostało jeszcze jakieś 20 minut. Mieliśmy odrobinę czasu na odpoczynek. Zajadałam się suszonymi jabłkami z domu, poczęstowałam nimi Wiktorię, znaczy Zuzię i nawet Janka.

Zuzia była dość niską brunetką o brązowych oczach. Chyba podobała się chłopakom. Chyba, bo z tego co wiem, miała do tej pory tylko jednego, Rafała. Kilka miesięcy temu rozstali się w niezbyt przyjaznych okolicznościach i odtąd osiemnastolatka cały czas mówiła, że "szuka tego jedynego". Jakoś jej to nie wychodziło. A może ja po prostu się nie znam... Tak, nie znam się. Mam 14 lat i zero doświadczenia w sprawach sercowych, ale wcale tego nie żałuję. Niech tak zostanie jeszcze przez przynajmniej kilka dobrych lat. Wolę mieć święty spokój.

- To co robimy? - Janek przerwał długą ciszę.
- A co? Nudzi ci się? - zagaiła Zuzia.
- Nie, po prostu się pytam. Choć w sumie, lubię "coś" robić.
- Zauważyłam - dołączyłam do dyskusji. - Na przykład utrudniać życie innym!
- Ala! Nie zaczynaj... Żądam natychmiastowego zawieszenia broni. W kadrze "Narnii" nie ma miejsca na konflikty - upomniała mnie Zuzia. Janek się nie odezwał.

- Właśnie, nie zapytałam się, do jakiej szkoły się dostaliście? - na rozluźnienie atmosfery zapytała Wiktoria, to znaczy Zuzia.
- Oczywiście, że tutaj - odparłam. - Klasa 1a, profil matematyczno-fizyczny.
- Ja też - powiedział Janek, a mnie odebrało mowę. Jak to? Dlaczego? Kolejne 4 lata mąk z tym... tym... głupkiem? Od razu przeszło mi myślenie, że go choć trochę lubię. Nie. Ja go nienawidzę. Nienawidzę go.
- Cieszycie się, że będziecie razem w klasie? - z przekąsem, a raczej naiwnością dociekała drużynowa. Nie odpowiedzieliśmy. A raczej odpowiedzieliśmy milczeniem.

Harcerze zaczęli zbierać się wokół nierozpalonego jeszcze ogniska. O rany, jak oni wydorośleli! Milenka-Ania-Magdalenka, moja następczyni, nie przypominała siebie z poprzedniego roku. Choć urosła niewiele, to wyglądała o wiele dojrzalej. Zdaje się, że dwa kucyki zawiązane różowymi gumeczkami w kaczuszki odeszły w zapomnienie. Ale się teraz poczułam staro... No cóż, takie jest życie. Jedni się rodzą, inni umierają...

- Wszyscy już są? To może już zaczniemy? - Wiktoria-Zuzia skierowała do mnie i Janka pytanie. On pokręcił twierdząco głową.
- Ala?
- Yyy, tak, tak, zacznijmy - wyrwałam się z chwili zapomnienia o świecie. Oczywiście wszystko przez szkołę.

"Płonie ognisko i szumią knieje..."

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz