***PERSPEKTYWA ALICJI***
Zlot został odwołany. Wszyscy posłusznie, ale z żalem wrócili do swoich domów. Odbyła się jedynie wyjątkowa narada drużynowych, na której razem z Jankiem zastępowałam (choć technicznie cały czas obecną) Zuzię. Janek chyba nie czuł się najlepiej. Widziałam to po nim. Zrobiło mi się go naprawdę szkoda.
Drużynowi podjęli jedyną słuszną decyzję - Daniel zostanie natychmiastowo wydalony i zgłoszony do Sądu Harcerskiego, oczywiście tego cywilnego też. A "Świt"? Właśnie, co z tą drużyną?
- Co zrobimy z jego drużyną? - zapytał komendant jednego ze szczepów.
- Rozwiązujemy. Wątpię, że po tej sytuacji miałaby jakiekolwiek szanse na przeżycie... - zdecydowała komendantka.
- A co z harcerzami? - zapytał któryś z drużynowych, akurat gromady zuchowej.
- Najbliżej mają co? Hmm... "Narnię". Zuza, przyjmiesz? - zapytała naszą zmizernowaną drużynową.Wiktoria, to znaczy Zuzia, przewróciła oczami i wzięła głęboki oddech. Jej wzrok skierował się na mnie, później na Janka.
- Decydujcie - szepnęła, po czym sięgnęła po butelkę wody. - Ja dziś nie mam do tego głowy.
Spojrzałam pytająco na Janka. Wzruszył ramionami.
- To nie ja powinienem o tym decydować. Przecież to moi byli koledzy z drużyny - powiedział cicho.
- To niby ja mam zdecydować? - zapytałam. Oboje popatrzyli na mnie wzrokiem mówiącym "TAK".- Chyba nie mamy innego wyjścia - uśmiechnęłam się boleśnie do komendantki.
- Wiedziałam, że mogę na was liczyć! - komendantka nie kryła radości. Szybko wyjęła dziennik rozkazów z torby i wolną kartkę opatrzyła dzisiejszą datą. Pisanie zajęło jej może z 10 minut.Wszystko działo się tak szybko. Nie minęła nawet godzina, a "Świt" został rozwiązany, Daniel usunięty. Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko można załatwiać takie sprawy. Dziwnie się czułam, biorąc w tym udział i to nawet coś znaczący. Zuzia przecież niezbyt kontaktowała, Janek wyglądał coraz gorzej. Zrozumiałam, że jego choroba nie była tylko głupią wymówką.
- To co? Część męska drużyny się powiększy? I w sumie żeńska też? - zagadał do mnie Janek. Wypieki na jego policzkach wydawały się jeszcze mocniejsze niż wcześniej.
- No... w sumie - odpowiedziałam. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, jednak tego nie odwzajemniłam.Dlaczego? Sama nie wiem.
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy
Teen FictionMożna mieszkać po sąsiedzku, ale się nie znać. Można chodzić razem do jednej klasy, ale ze sobą nie rozmawiać. Można należeć do rodzin, które się przyjaźnią, ale unikać się na każdym kroku. W drużynie harcerskiej nie jest to możliwe. Jak poradzą s...