Tak. Znałam te błękitne oczy. Przecież, zdaniem Janka, tak często się w nie wpatrywałam.
- On mnie goni... - wyłkał przestraszony Leon. - Ratunku...
- Leon, kto? Kto cię goni? - zapytałam, spodziewając się odpowiedzi. Nie chciał mi odpowiedzieć. Na jego twarzy malował się coraz to większy strach. Wiedział, że jest już blisko. Tak bardzo blisko.- Leon, goni cię ojciec, tak? - spojrzałam mu prosto w oczy. Kiwnął głową.
- Dzwonię na policję! - wykrzyknął Kamil.
- Nie, błagam! Tylko nie na policję - jęknął szesnastolatek. - Tylko nie na policję...- Poczekaj jeszcze chwilę - zwróciłam się do brata, po czym sięgnęłam po telefon.
- Halo? - po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos przyjaciela.
- Proszę cię, przyjdź. Nie idź tylko przez główne drzwi - rzekłam zdawkowo. Kamil otworzył Jankowi okno. Tak, jeszcze parę lat temu to był nasz główny sposób transportu pomiędzy domami. Sytuacja wymagała tego, aby powrócić do dawnych czasów. 5 minut później przywitałam otumanionego snem sąsiada. Miał na sobie piżamę, tak jak my wszyscy. Przykrył ją jedynie szlafrokiem w granatowe paski.Dokładnie sprawdziłam wszystkie możliwe wejścia do domu. Zamknięte. Na cztery spusty.
- Wytłumaczy mi ktoś, co tutaj się dzieje? - ziewnął Janek. - O rany...
Kamil sięgnął po domową apteczkę. W końcu trzeba było zrobić coś z poranioną ręką Leona.
- Co ci się stało? - zapytał go.
- Ży... ży... żyletka - szepnął, bezskutecznie powstrzymując łzy. Mój brat sprawnie opatrzył ranę. Na szczęście nic nie wskazywało na to, aby była niebezpieczna.- Masz dwie minuty na opowiedzenie, co się stało. Później dzwonię na policję - postawiłam sprawę jasno. - Osobiście.
Wskazałam rozstrzęsionemu Leonowi ławkę w przedpokoju. Usiadł. Wtedy zauważyłam, że nie ma na sobie butów. Pewnie wybiegł z domu boso. Na pewno. Blizny na jego stopach mówiły, że to nie pierwszy raz.- Ojciec... Ojciec się bardzo zezłościł. Cały dzień był bardzo zły... Poszedłem spać... Obudził mnie... Kazał pokazać zeszyty... Zobaczył jedynkę z historii... Wściekł się jeszcze bardziej... - mówił jednym tchem. - Rzucił w moją stronę żyletkę... Kazał przejechać po ręce... Przejechałem... Zachciało mu się do toalety... Wtedy uciekłem... Słyszałem, jak mnie przeklina... Biegłem po ciemku... Nie wiedziałem, gdzie iść... Gonił mnie... Pobiegłem do ciebie...
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy
Teen FictionMożna mieszkać po sąsiedzku, ale się nie znać. Można chodzić razem do jednej klasy, ale ze sobą nie rozmawiać. Można należeć do rodzin, które się przyjaźnią, ale unikać się na każdym kroku. W drużynie harcerskiej nie jest to możliwe. Jak poradzą s...