Urodziny

24 3 0
                                    

- Jesteś dziś strasznie roztrzepana -  powiedział Janek do Zuzi. - Coś się stało? Możemy ci jakoś pomóc?
- Nie, dzięki, naprawdę nie trzeba. Po prostu się nie wyspałam. Róża dziś strasznie gorączkowała.
- Ojej, biedna - powiedziałam. - A teraz kto z nią jest?
- Mama Radka. Kobieta-anioł po prostu. Dzieciaki za nią przepadają. Jego tatę też uwielbiają.
- A Radka?
- Radka? Radka też. Jest dla nich bardzo dobry. W końcu ktoś jest dla nich dobry.

- Alicja, mogę cię prosić na chwilę? - zapytał mnie Leon. Zuzia i Janek zrobili miny pt. "jak trzeba iść, to się idzie". Odeszliśmy trochę dalej, upewniając się, że nikt nie usłyszy naszej rozmowy. Serce waliło mi mocniej niż dzwon.
- Co chciałeś mi powiedzieć?
- Przyjdź do mnie po południu, okej? Wiesz, gdzie mieszkam. Mama naprawdę bardzo się ucieszy.

- Leon, ja nie wiem, czy to dobry pomysł... - zawahałam się. - Czy ona nie pomyśli, że my...
- Alicja, niech myśli sobie co tylko chce. A nawet lepiej by było, gdyby...
- Dobrze, przyjdę - przerwałam mu. - O której godzinie?
- O której tylko chcesz.
- Hmm... Dobra, będę o 17.00.
- Będę czekał. Pa, Alicja - powiedział z uśmiechem. Wymusiłam pozytywny wyraz twarzy. Nie ukrywam, że ciśnienie mi trochę podskoczyło.

Wróciłam do Janka i Zuzki.
- Yyy... to o czym rozmawialiśmy?
- Tak właściwie wszystko już uzgodniliśmy. Chciałam wam jeszcze podziękować za uratowanie mojej kasy. Na śmierć zapomniałam o tym wniosku...
- Dobra, stało się, to się stało - stwierdził Janek. - We czworo daliśmy sobie szybko radę, teraz tylko czekać na wyniki.
- Jak to: we czworo? - zdziwiła się Zuzia.
- Bracia też nam pomogli - wyjaśniłam. - Ale następnym razem nic się nie stanie, gdy dowiemy się chwilę wcześniej.
- Wiem, wiem, to się już nigdy więcej nie powtórzy. Dziękuję wam jeszcze raz. A teraz lecę, widzimy się na następnej zbiórce, cześć!

Nie mogę doczekać się już obozu. O ile się nie mylę, jeszcze nie świętowałam urodzin na obozie. Choć z drugiej strony... Mama ma chyba termin porodu właśnie na przełomie lipca i sierpnia. Hmm... Będzie się po prostu DZIAŁO.

- Ten cały Hubert też będzie? - zapytał Janek, gdy wracaliśmy już do domów.
- Tak, jego drużyna też przyjeżdża.
- Czyli co, na obozie się nie znamy?
- Niby dlaczego?
- No nie żartuj, pewnie naopowiadałaś mu, jaki to straszny jestem.
- Nie jesteś taki straszny - powiedziałam.
- Kobieta zmienną jest - westchnął, czym doprowadził mnie do śmiechu.

Szary mundur, szare oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz