Po jakiejś godzinie obudziła mnie mama. Chyba zmartwiła się, że tak długo nie wychodzę z pokoju.
- Alicja? Jesteś tam? - usłyszałam.
- Yyy, tak... - odpowiedziałam ledwie słyszalnym, zaspanym głosem. Nie miałam zbytniej ochoty na rozmowę.
- Coś się stało? Chcesz mi opowiedzieć? - drążyła mama.
- Wszystko ok, poza zadaniem z polskiego. Nie umiem - trochę skłamałam, trochę nie.
- Co z tym zadaniem? - zapytała, a ja pokazałam wpis na dzienniku. - Aaa, autoprezentacja, myślałam, że coś gorszego.
- Wolałabym rozprawkę. Naprawdę - stwierdziłam.Mama pomogła mi w napisaniu prezentacji samej siebie. Okazało się, że charakteryzuje mnie więcej niż data urodzenia, mundur harcerski i brat w domu. Byłam zadowolona z efektu, bo wyszło całkiem całkiem. Jak na mnie i moje zdolności polonistyczne wybitnie. Całość brzmiała mniej więcej tak:
"Cześć, jestem Alicja i mam 14 lat. Jestem uczennicą klasy pierwszej o profilu matematyczno-fizycznym w Liceum Ogólnokształcącym w Dziędzielowie. Mam siedemnastoletniego brata Kamila. Aktualnie nie mam przyjaciół. Aktywnie działam w drużynie harcerskiej, gdzie jestem przyboczną i prowadzę jej profil na Facebooku. Lubię rozwiązywać sudoku i oglądać "Ojca Mateusza". Chętnie chodzę po górach i jeżdzę na wyjazdy harcerskie. Nie mam jeszcze planów na swoją przyszłość, żyję tym, co jest teraz. Dziękuję za uwagę."
Całkiem fajnie, przynajmniej jak na mnie, prawda? Mama tylko pokręciła głową, że znów wymyślam, że czegoś nie umiem, a jednak umiem. Standardowo. Później zapytała, czy jestem głodna. Zaprzeczyłam i wyszła z pokoju. Może 5 minut później wparował do mnie Kamil.
- Hej, co robisz?
- Oddycham.
- Fajnie, nauczysz mnie?
- Nie.
- Szkoda.
- Wiem.
Taka nasza rutynowa rozmowa. Powtarzamy ją średnio trzy razy na tydzień. Kamil jednak zna mnie dość dobrze i od razu wiedział, że problemem wcale nie było zadanie domowe z polskiego.- To teraz tak na serio. Chodzi o tę kopertę od Janka? - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- Trochę tak, ale nie do końca - odpowiedziałam niechętnie.
- Mogę dowiedzieć się czegoś więcej? - nie byłam w stanie mu odmówić i opowiedziałam wszystko, co leżało mi na serduchu.- Janek napisał do mnie w tej kopercie, że chce spróbować naprawić naszą przyjaźń. Zgodziłam się, umówiliśmy się na spotkanie pół godziny przed zbiórką. Niespodziewanie przyszła Wiktoria-Zuzia i zapytała, co tu się wyrabia. Janek odpowiedział, że nic i że to głupota. I od tego momentu nie potrafię się pozbierać. Głupia jestem, co nie?
- Ala, nie jesteś głupia. Co mogę powiedzieć, Janek solidnie stchórzył. Ale to nie powód do rozpaczy, faceci tacy są - skwitował na koniec mojego monologu."Faceci tacy są". Jakoś mnie nie przekonuje to tłumaczenie.
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy
Ficção AdolescenteMożna mieszkać po sąsiedzku, ale się nie znać. Można chodzić razem do jednej klasy, ale ze sobą nie rozmawiać. Można należeć do rodzin, które się przyjaźnią, ale unikać się na każdym kroku. W drużynie harcerskiej nie jest to możliwe. Jak poradzą s...