44. Chciałbym kiedyś tu wrócić

3.3K 103 125
                                    

Ten rozdział to kontynuacja poprzedniego.

Razem z Janem ubraliśmy się do pogody i wyszliśmy z mieszkania. Najpierw udaliśmy się do pobliskiego marketu w celu zrobienia zakupów. W nim oczywiście nie obyło się bez mini sprzeczki o to kto płaci.

- Dlaczego cały czas chcesz za siebie płacić?

- Już Ci mówiłam Jasiu, kiedy Ty płacisz nie czuję się z tym za bardzo komfortowo.

- Nawet gdy robimy zakupy dla nas obojga?

- Ja mogłam zapłacić za wszystko i było by po sprawie.

- Nie mogłaś, bo ja Cię tu zabrałem i to moje mieszkanie.

- Jakoś do mnie też chcesz zawsze płacić.

- No widzisz. Tak wyszło.

~~~

- Poczekasz tutaj chwilę? - zapytał Janek, gdy byliśmy już pod kamienicą - Ja pójdę odnieść tylko te zakupy.

- Tak.

Jan nic nie odpowiedział tylko dał mi buziaka w skroń i ruszył do góry. Jest już w miarę ciemno, dlatego mógł to zrobić nie patrząc na innych.

~~~

Stoję dosłownie chwilę sama, a obok mnie zjawiło się właśnie dwóch chłopaków. Od razu widać, że nie są za bardzo trzeźwi, dlatego odwróciłam się, bo nie chcesz wchodzić z nimi w jakąkolwiek interakcję.

- Patrz jaka ładna dupa tu stoi. - zwrócił się jeden do drugiego.

- Jakaś nowa chyba, bo wcześniej jej nie widziałem.

Podeszli trochę bliżej, więc zaczęłam się trochę niepokoić.

- Jak Ci na imię słoneczko? - zapytał jeden stojąc dosłownie krok ode mnie.

Nic nie odpowiedziałam.

- Eryk ona chyba nietutejsza.

- Hi baby! - powiedział jeden z nich.

Nadal nic nie odpowiedziałam

- Vielleicht auf Deutsch? - dodał drugi naprawdę łamanym niemieckim.

Ja nic.

- Dobra chodź spierdalamy, bo ktoś idzie. - odparł jeden, gdy zobaczył światło na klatce schodowej.

Nim się odwróciłam ich nie było, za to Janek akurat wyszedł z drzwi kamienicy.

- Janek proszę Cię nie zostawiaj mnie więcej samej tutaj.

- Dlaczego?

Opowiedziałam teraz Janowi co się działo w ciągu tych paru minut i stwierdził on, że nie wie kto to mógł być. Ostatnio bywał tu rzadko, więc nie wiedział kto w ciągu tygodnia o 21 chodzi pijany między kamienicami.

~~~

Z Jaśkiem zrobiliśmy sobie ponad  dwugodzinny spacer po Krakowie. W końcu mogliśmy trzymać się za ręce i okazywać sobie czułość nie patrząc na to czy ktoś nas zauważy. Było praktycznie jak na Dominikanie, brakowało tylko oceanu i Matczaka obok.

- Podoba Ci się tutaj? - zapytał Janek gdy usiedliśmy sobie przy Wiśle.

- Prawdę mówiąc zakochałam się poniekąd w tym mieście. Dzięki Tobie.

- Ja pokochałem dziewczynę, ona moje miasto. Zapowiada się dobrze. - zaśmiał się Jan.

- Przecież Ciebie też kocham, tylko z Tobą widzę się na co dzień, a tutaj jesteśmy rzadko i jest to czas tylko dla nas praktycznie. W sensie wiesz, że bez chłopków, Laury, sbm...

Układanka || Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz