Ten rozdział to kontynuacja poprzedniego.
Razem z Janem ubraliśmy się do pogody i wyszliśmy z mieszkania. Najpierw udaliśmy się do pobliskiego marketu w celu zrobienia zakupów. W nim oczywiście nie obyło się bez mini sprzeczki o to kto płaci.
- Dlaczego cały czas chcesz za siebie płacić?
- Już Ci mówiłam Jasiu, kiedy Ty płacisz nie czuję się z tym za bardzo komfortowo.
- Nawet gdy robimy zakupy dla nas obojga?
- Ja mogłam zapłacić za wszystko i było by po sprawie.
- Nie mogłaś, bo ja Cię tu zabrałem i to moje mieszkanie.
- Jakoś do mnie też chcesz zawsze płacić.
- No widzisz. Tak wyszło.
~~~
- Poczekasz tutaj chwilę? - zapytał Janek, gdy byliśmy już pod kamienicą - Ja pójdę odnieść tylko te zakupy.
- Tak.
Jan nic nie odpowiedział tylko dał mi buziaka w skroń i ruszył do góry. Jest już w miarę ciemno, dlatego mógł to zrobić nie patrząc na innych.
~~~
Stoję dosłownie chwilę sama, a obok mnie zjawiło się właśnie dwóch chłopaków. Od razu widać, że nie są za bardzo trzeźwi, dlatego odwróciłam się, bo nie chcesz wchodzić z nimi w jakąkolwiek interakcję.
- Patrz jaka ładna dupa tu stoi. - zwrócił się jeden do drugiego.
- Jakaś nowa chyba, bo wcześniej jej nie widziałem.
Podeszli trochę bliżej, więc zaczęłam się trochę niepokoić.
- Jak Ci na imię słoneczko? - zapytał jeden stojąc dosłownie krok ode mnie.
Nic nie odpowiedziałam.
- Eryk ona chyba nietutejsza.
- Hi baby! - powiedział jeden z nich.
Nadal nic nie odpowiedziałam
- Vielleicht auf Deutsch? - dodał drugi naprawdę łamanym niemieckim.
Ja nic.
- Dobra chodź spierdalamy, bo ktoś idzie. - odparł jeden, gdy zobaczył światło na klatce schodowej.
Nim się odwróciłam ich nie było, za to Janek akurat wyszedł z drzwi kamienicy.
- Janek proszę Cię nie zostawiaj mnie więcej samej tutaj.
- Dlaczego?
Opowiedziałam teraz Janowi co się działo w ciągu tych paru minut i stwierdził on, że nie wie kto to mógł być. Ostatnio bywał tu rzadko, więc nie wiedział kto w ciągu tygodnia o 21 chodzi pijany między kamienicami.
~~~
Z Jaśkiem zrobiliśmy sobie ponad dwugodzinny spacer po Krakowie. W końcu mogliśmy trzymać się za ręce i okazywać sobie czułość nie patrząc na to czy ktoś nas zauważy. Było praktycznie jak na Dominikanie, brakowało tylko oceanu i Matczaka obok.
- Podoba Ci się tutaj? - zapytał Janek gdy usiedliśmy sobie przy Wiśle.
- Prawdę mówiąc zakochałam się poniekąd w tym mieście. Dzięki Tobie.
- Ja pokochałem dziewczynę, ona moje miasto. Zapowiada się dobrze. - zaśmiał się Jan.
- Przecież Ciebie też kocham, tylko z Tobą widzę się na co dzień, a tutaj jesteśmy rzadko i jest to czas tylko dla nas praktycznie. W sensie wiesz, że bez chłopków, Laury, sbm...
CZYTASZ
Układanka || Jan-rapowanie
FanficROBIĘ KOREKTĘ!!!!!!! Jak potoczą się losy córki założyciela SBM Label i początkującego rapera z ogromną ambicją? idę po pół miliona :3 Początek: 18.02.2021 Koniec w drugiej części na profilu <3