Marzec 2020
Pov: Janek
Byłem właśnie w drodze do szpitala. Dziś popołudniu prawdopodobnie młoda zostanie wypuszczona do domu, ale najpierw musi zjawić się jej lekarz na dyżurze.~~~
Pod szpitalem zaparkowałem na miejscu, na którym zawsze stoję i ruszyłem do drzwi. W recepcji jak prawie codziennie przywitała mnie z uśmiechem na twarzy pani Basia, więc porozmawiałem z nią chwilę i skierowałem się do windy.
W niej jechała ze mną jakaś rodzina z noworodkiem we foteliku i małą dziewczynką, która patrzyła się na mnie całą drogę, a w pewnym momencie podała mi małego misia i schowała się za nogami swojego taty.
- Przepraszamy za nią. - powiedziała mama dziewczynki, gdy oddałem jej pluszaka.
- Nie ma za co. Po prostu speszyła się malutka.
- Dawno w sumie się tak nie zachowywała. Musiała dostrzec w Tobie coś niezwykłego. - powiedział mężczyzna i wziął ją na ręce.
- A dasz mi piątkę? - zapytałem młodej, a ta była najpierw niechętna.
- Hania, daj panu piątkę, bo on już musi iść.
- A dzie? - spytała słodkim głosikiem.
- Zapytaj pana gdzie idze.
- Dzie idzies pan?
- Idę do swojej dziewczyny, wiesz? Dziś zabieram ją do domku.
Dziewczynka chwilę analizowała w głowie co je powiedziałem, aż w końcu przybiła mi piątkę, a winda stanęła.
- Plosze uciskac dziewczyne od mnie. - powiedziała.
- Uściskam na pewno. - powiedziałem i wyszedłem - Do zobaczenia Haniu. - dodałem, a do jej rodziców się tylko uśmiechnąłem.
W windzie oprócz patrzenia na dziewczynkę o kręconych włosach bardziej skupiłem uwagę na dziecku w foteliku.
Co jeżeli wszystko potoczyło by się inaczej i ja z Olivką byśmy chodzili za jakiś czas z naszym małym cudem?
Z tych myśli wyrwał mnie jednak widok zapłakanej Olivci, gdy wszedłem do pokoju.
- Przepraszam. - powiedziała szlochając, a ja od razu ją przytuliłem.
- Nie masz za co skarbie, to nie twoja wina.
- Wszystko zniszczyłam... dlaczego ja?
- Niczego nie zniszczyłaś kochanie, to był czysty przypadek.
- Przepraszam Jasiu, że ja Ci życie niszczę.
- Olivka spójrz na mnie. - odwróciłem jej twarzyczkę tak, że była przed mną - Ty nic nie niszczysz. Z tobą jestem najszczęśliwszym człowiekiem na tej planecie, rozumiesz? Bez Ciebie to wszystko nie miałby sensu.
- Ale...
- Nie ma ale skarbie. Taka jest prawda. Gdy byłem sam w Krakowie nie miałem nawet wewnętrznego sensu życia. Jesteś mi potrzebna jak mało kto, a to co stało się... to jest to przykre, ale zrozum myszko, że to się zdarza, a ty nie jesteś niczemu winna.
Olivka nic więcej nie powiedziała. Wtuliła się we mnie i po prostu płakała.
~~~
Młoda już trochę się uspokoiła, jednak było widać, że jej atak smutku i paniki rano nie będzie jedym dziś.
Z tego co słyszałem od jednej z pielęgniarek, która przyszła podczas obchodu Olivka już od rana miała taki humor.
Do nikogo praktycznie się nie odzywała, a śniadanie zjadła tylko dlatego, że mi to obiecała.
~~~
- Jasiu.
- Co jest myszko?
- A co jeżeli ja już nigdy nie będę mogła mieć dzieci?
- Dla mnie to nic nie zmienia. Kocham Cię czy możesz zajść w ciążę czy też nie.
- Ale przecież ja wiem, że ty chcesz mieć dzieci. Najpierw synka, potem córkę, a bardzo możliwe, że ja nie będę mogła ich Ci dać.
- Są jeszcze inne sposoby, poza tym najpierw musisz przejść badania i wszystko dookoła tego. Będzie dobrze, uwierz mi.
Olivka następnie przytuliła się od mojej klatki piersiowej, a ja zacząłem miziać ją po plecach.
- Serce Ci bije. - powiedziała szeptem.
- Może Cię nie zaskoczę, ale tobie też.
- Ale Ci tak fajnie... mogłabym leżeć i słuchać tego bez przerwy.
- W domku będziemy mieli dużo czasu na to.
- Będziemy? To znaczy...
- Na razie zamieszkam z tobą myszko.
- Jest ze mną aż tak źle, że musi ktoś być przy mnie cały czas?
- Nie, po prostu się stęskniłem za tobą.
- Yhym, no okej... - młoda spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła - Kocham Cię.
- Też Cię kocham, ale chyba w domu będziemy musieli sobie o czymś porozmawiać.
Olivka nic mi na to nie opowiedziała, tylko odwróciła się i schowała głowę pod kołdrą.
- Oczywiście zrobimy to jeżeli ty będziesz gotowa myszko.
- A jeżeli nigdy nie będę gotowa?
- No to jeszcze zobaczymy.
Następnie przytuliłem małą do siebie i razem usnęliśmy.
~~~
Olivka przyszła właśnie w toalety, w której przebrała się w rzeczy, które jej przywiozłem.
Oczywiście była to moja bluza i dresy, które były jej o wiele za długie, więc wyglądała w nich bardzo śmiesznie.
- Czuję się jak worek na ziemniaki.
- Ale za to wyglądasz pięknie.
- Dla Ciebie zawsze tak wyglądam.
- Co nie zmienia faktu, że dziś wyglądasz przepięknie.
- Jestem w twoim dresie, nie pomalowana, cała czerwona od płaczu i do tego moje włosy żyją swoim własnym życiem, a dla Ciebie nadal jestem taka piękna?
- Oczywiście. - przytuliłem Olivkę do siebie i dałem jej buziaka w nosek.
- Idziemy już do domu?
- A chcesz już jechać?
- Tak.
- To idź po wypis i chodźmy.
- Jasiek... a masz to, o co Cię prosiłam?
- To znaczy?
- Miałeś ogarnąć bukieciki kwiatów dla pielęgniarek.
O kurwa.
Kompletnie wypadło mi to z głowy.
- Nie masz ich?
- Zapomniałem.
- Yhym... prosiłam Cię jedną rzecz... jedną, a ty jak zwykle masz gdzieś to co do Ciebie mówię.
- Nie mam gdzieś, po prostu zapomniałem. Przepraszam.
Olivka następnie odeszła ode mnie i schyliła się po swoją torbę, mimo, że widziała, że nie może za bardzo dźwigać.
- Idźmy już.
- Oddaj mi tą torbę najpierw.
- Dlaczego?
- Nie możesz na razie dźwigać.
- Och... - rzuciła i podała mi torbę, a sama wzięła tylko swoją małą torebkę.
Następnie wyszliśmy z sali i udaliśmy się pod gabinet ordynatora, który musiał dać młodej wypis.
CZYTASZ
Układanka || Jan-rapowanie
Hayran KurguROBIĘ KOREKTĘ!!!!!!! Jak potoczą się losy córki założyciela SBM Label i początkującego rapera z ogromną ambicją? idę po pół miliona :3 Początek: 18.02.2021 Koniec w drugiej części na profilu <3