113. Samiuteńka

2.7K 144 44
                                    

Marzec 2020

Pov: Janek
Wstałem równo z budzikiem, który ustawiłem na 6:30. Pierwsza rzecz jaką zrobiłem to wyjście na balkon mieszkania i zapalenie.

W sumie dawno tego nie robiłem, bo nie miałem czasu, a mój organizm już po prostu domagał się tytoniu.

Następnie wróciłem do domu i poszedłem do kuchni. W niej zrobiłem sobie kawę i jakieś śniadanie na szybko, mimo tego, że w ogóle nie byłem głodny.

- Smacznego. - powiedział Kacper, który nagle zjawił się w kuchni i wziął łyk mojej kawy.

- Dzięki.

- Wczoraj ogólnie nie chciałem przy Laurze pytać, ale jak ty się czujesz?

- To znaczy?

- No wiesz...

- Chodzi Ci o to, że po raz kolejny miałem zostać ojcem?

- Tak.

- Okropnie.

- Współczuję stary, jakby nie wiem co czujesz wewnętrzne, ale widać, że to przeżywasz.

- Mam wrażenie, że ta ciąża była nam potrzebna w pewien sposób. Gdyby nie ona nadal byśmy z Olivką nie rozmawiali ze sobą.

- No niby tak, ale przez tą całą sytuację oboje macie się źle psychicznie.

- Ze mną będzie wszystko okej, bardziej martwił bym się o Olivkę.

- Nie możesz tak robić Janek.

- Jak?

- Daj sobie raz pomóc, nie myśl tylko o Olivce.

- Nie potrafię. - rzuciłem i włożyłem brudne naczynia do zmywarki - Zaraz jadę do szpitala, podwieźć Cię do sb?

- Nie, dzięki.

Następnie poszedłem do swojego pokoju po czyste ubrania, a z nimi udałem się do łazienki, gdzie ogarnąłem się bardziej.

~~~

Pod szpitem zaparkowałem i wziąłem do ręki torbę z cukierni. Po drodze wjechałem tam, aby kupić Olivce i pielęgniarkom coś słodkiego.

- No wreszcie! - powiedziała pani Basia z recepcji na mój widok.

- Wreszcie?

- Pańska dziewczyna nie zjadła nic na śniadanie. Siedzi tylko i patrzy w okno, a po jej policzkach spływają cały czas łzy. Jedyne co powiedziała, to czeka na pana i do tego czasu nic nie zje. Jeżeli nadal nie będzie jadła będziemy zmuszeni podać jej kolejną kroplówkę lub sondę.

- Jeju... dziękuję za informację. - powiedziałem i biegem ruszyłem do windy.

Na korytarzu spotkałem jeszcze pielęgniarkę, która powiedziała mi to samo co przy recepcji.

Do pokoju wszedłem jak do siebie, a wzrok Olivkii zatrzymał się na mnie. Od razu podbiegłem do niej i przytuliłem, a ta zaczęła płakać.

- Ej, wszystko jest już dobrze skarbie. - dałem jej buziaka w czoło i zacząłem miziać po plecach - Spokojnie myszko.

- Przepraszam...

- Za co?

- Za to co się stało, ja naprawdę nie chciałam.

- Wiem, że nie chciałaś. Już wszystko w porządku kochanie. Będzie dobrze.

- Ale Jasiu...

- Nie ma "ale". Stało się, już po fakcie. Nie możesz się obwiniać za to myszko. Czasu nie cofniemy.

Układanka || Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz