Prolog

18K 238 90
                                    

Drogie ubrania. Wakacje All inclusive. Wielkie wille. Prestiżowe szkoły. Używki i nałogi.

Jedyne co mogła dostrzec to biały sufit. Myślami próbowała wrócić do ostatnich dni i przypomnieć sobie co się stało, że akurat teraz leży w tym białym i zimnym pomieszczeniu oraz czemu cały czas piszczy jej w głowie.

-Niestety, ale nie wiemy jakie są szanse na to, że jeszcze się obudzi. Przyjęła taką dawkę, że cały personel był zdziwony czemu jeszcze oddycha-usłyszała męski głos dochodzący zza drzwi pokoju,a chwilę później jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.

-Ale muszą jakieś być-tym razem usłyszała dobrze jej znany lecz zachrypnięty damski głos-Ona ma dopiero 15 lat.

-Prawie 16-powiedziała cicho, ale na tyle głośno by osoby znajdujące się w pomieszczeniu ją usłyszały.

Momentalnie zobaczyła nad sobą dwójkę starszych mężczyzn oraz kobietę, którzy patrzyli na nią jak na ducha.

-Boże drogi, ale jak to możliwe-odezwał się mężczyzna, w którym dopiero teraz dziewczyna rozpoznała swojego ojca.

-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz tato-uśmiechnęła się słabo.

-Przepraszam ale muszę państwa przeprosić. Wasza córka potrzebuje teraz odpoczynku oraz wymaga dokładnego zbadania-powiedział lekarz cały czas patrząc na dziewczynę zdziwionym wzrokiem.

Dziewczyna przez kolejny następny dzień ledwo kontaktowała, jednak mimo to próbowała sobie przypomnieć czemu znalazła się w tym szpitalu i czemu tak okropnie się czuje. Olśniło ją dopiero gdy odblokowała swój telefon i przeczytała wszystkie wiadomości, które od tygodnia zostawały nie odczytywane.

-Już od połowy drugiej klasy, miałam problemy...Chciałam się dopasować do nich wszystkich. Do tych bogatych, rozpieszczonych dzieciaków z dobrych domów, którzy czasem zachowywali się gorzej niż patologia. Nie mogłam im dorównać kasą, to przynajmniej chciałam im pokazać, że tak jak oni mogę pić i ćpać. Chociaż wtedy miałam jakichkolwiek znajomych i się dla nich liczyłam-tłumaczyła, a w jej głosie dało się wyczuć dużo pogardy- Teraz to wszystko się skumulowało, miałam już tego wszystkiego dość, chciałam się odciąć chociaż na tą jedną noc. Wypiłam sama pół litra czystej, a potem wciągnęłam jakieś dragi, nawet nie wiem ile i co to było. A ostatnie co pamiętam to jak jakiś chłopak, który próbował mnie ogarąć ale już nie byłam w stanie nic zrobić sama-zakończyła czując dziwne uczucie ulgi na sercu.

Patrzyła bez emocji na swoich rodziców, próbując wyczytać cokolwiek z ich twarzy, jednak jedyne co mogła ujrzeć to smutek w oczach swojej mamy oraz zmartwienie na twarzy ojca.

-Czemu niczego nie powiedziałaś?-zapytał mężczyzna podchodząc do łóżka-Gdybyś cokolwiek powiedziała, przepisalibyśmy cię gdzieś indziej, albo pomogli jakoś inaczej.

-Szczerze? W pewnym momencie się już do tego przyzwyczaiłam, było to dla mnie codziennością. Ale też z tyłu głowy miałam, że dobra szkoła pomoże mi dojść do celu, który sobie ustaliłam-odpowiedziała.

-Kochanie-zaczęła kobieta, głaszcząc córkę po włosach-Przecież wiesz, że szkoła to nie wszystko. Nie musisz chodzić do dobrej szkoły aby mieć dobre wyniki.

-Mama ma rację. Dobra szkoła nie jest warta tego co poświeciłaś-odparł blondyn-Powiedz chociaż, że przez to wszystko wybrałaś zwykłe szkoły, gdzie odetniesz się od tego bogatego towarzystwa.

-Właśnie słońce, gdzie składałaś papiery, nie mieliśmy okazji jeszcze o tym porozmawiać-powiedziała kobieta.

-Batory-opowiedziała-Jedna z najbardziej prestiżowych szkół w Warszawie, pełna bogatych dzieciaków pochodzących z dobrego domu-uśmiechnęła się delikatnie patrząc na wenflon na jej lewej dłoni.

Bukiet papierosów||MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz