Zima dla większości jest najbardziej przygnębiającą porą w roku. Krótkie dni, długie noce. Śnieg na ulicach zastępuje błoto, a w dodatku słońce prawie w ogóle nie wychodzi zza chmur. Wiele osób mówi, że jest ich najmniej lubianą porą roku, właśnie z tych powodów. Michał również nienawidził tego okresu, jednak nie z powodu pogody, czy ogólnej atmosfery, lecz przez to iż zawsze zimą jego życie musiało walić.
Trzy lata temu próbował popełnić samobójstwo. Dwa lata temu jego najlepszy przyjaciel się powiesił. Rok temu stracił miłość swojego życia. A w tym roku stracił dziadka.
Był to dla niego ogromny szok, bo jeszcze w święta normalnie z nim rozmawiał i śmiał się, a nawet namówił go na gibona. Wtedy nie pomyślałby, że za dwa tygodnie będzie musiał się z nim pożegnać już na zawsze.
Kiedy patrzył na ciemną trumnę, która stała przed ołtarzem czuł się jak mały bezbronny chłopiec. W głowie miał mnóstwo bezsensownych pytań, na które nikt nie znał odpowiedzi. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko było prawdą. Po prostu nie mógł. Nie mógł uwierzyć, że już nigdy nie poczuje jego perfum kiedy przyjedzie na święta. Nie mógł uwierzyć, że już z nim nie zagra na pianinie, ani że nie sprawdzi czy aby na pewno dobrze zamknął za sobą furtkę. Było to po prostu dla niego nie realne.
- Michał - odezwała się cicho Lila kładąc mu rękę na ramieniu - Twoi rodzice czekają w samochodzie, chodź - szturchnęła go delikatnie.
Chłopak jednak nic nie odpowiedział, tylko cały czas tępo wpatrywał się w nagrobek powstrzymując łzy, które już zdecydowanie za długo cisnęły mu się na oczy.
- Michaś - powiedziała łagodnie, pocierając jego plecy.
Dopiero słysząc zdrobnienie swojego imienia, wybudził się z transu i zdał sobie sprawę, że wcale nie powstrzymywał łez, gdyż czuł na swoich ustach słone łzy, przez co przeklną w myślach.
- Czemu? - zapytał zachrypłym głosem - Kurwa czemu? - zapytał, a w jego głosie dało wyczuć się żal.
- Nikt nie zna na to odpowiedzi - odparła - Ale na pewno jest mu lepiej, gdziekolwiek teraz jest.
- Nie wierze - pociągnął głosem - Ja pierdole - pokręcił głową.
- Już spokojnie - pogładziła go po plechach.
- Nie mogę - schował twarz w dłoniach i wybuchł cichym płaczem.
Lila bez zastanowienia przytuliła go do siebie, przez co chłopak od razu wtuli się w nią chowając twarz w jej włosach. Bielińska delikatnie gładziła go po plecach, cały czas powtarzając aby ten dał upust swoim emocjom.
Dziewczyna doskonale znała jego ból, można byłoby powiedzieć, że kiedyś była na jego miejscu. Dlatego nie miała zamiaru mu powtarzać, że wszystko będzie dobrze, czy pocieszać go na inne sposoby, bo wiedziała że to nie pomoże. Miała zamiar po prostu przy nim być. Dać mu poczucie, że jeśli będzie jej potrzebować ona będzie, tak jak on robił to trzy lata temu kiedy ona straciła babcie.
- Michał zjedz coś - powiedziała zmartwiona Lila.
Minął ponad tydzień od pogrzebu, a Michał od tamtego momentu całe dnie przesiadywał w swoim pokoju w domu swoich rodziców. Twierdził, że musi trochę oczyścić umysł i zmienić otoczenie, przez co podjął decyzję o chwilowej wyprowadzce z mieszkania, w którym teraz mieszkali tylko Szczepan, Wyguś i Tadek.
- Nie chcę - mruknął zamazując coś w notatniku - Kurwa! - rzucił notes na ziemie - Skończyły mi się kartki - wstał z łóżka podchodząc do biurka.
-To chociaż napij się czegoś - odparła, na co chłopak spojrzał na nią zaciekawiony - Miałam na myśli kawę, albo herbaty.
- Nie chcę - powiedział biorąc do ręki pierwszy lepszy zeszyt jeszcze za czasów liceum.
CZYTASZ
Bukiet papierosów||Mata
Fanfic-Dlaczego nigdy mnie nie lubiłaś?-zapytał. -Zawsze myślałam, że wolisz zadawać się z laskami, które mają kilka zer na koncie, a nie pracują w Nero-powiedziała opierając się o barierkę. -Przynajmniej zadając się z tobą dostaje darmowe kanapki z ogórk...